Poinformował o tym oficer dyżurny Komendy Policji w Zakopanem, nadkomisarz Kazimierz Pietruch. - Obraźliwy napis, skierowany bezpośrednio pod adresem księdza (Mirosława) Drozdka oraz wiernych sanktuarium, składał się z czterech słów. Nie chcemy podawać jego treści - powiedział oficer dyżurny. Policjant dodał, że księża odkryli namalowany farbą napis o godz. 6 rano. Wezwali policję. Kiedy funkcjonariusze przyjechali do sanktuarium niemal cały napis był już usunięty. - Na razie traktujemy ten czyn jako zniszczenie mienia. W poniedziałek sprawę będziemy konsultować z prokuratorem, na wypadek gdyby w grę wchodziła obraza uczuć religijnych lub zbezczeszczenie miejsca kultu religijnego. Zniszczenie mienia ścigane jest po zgłoszeniu poszkodowanego. Kustosz sanktuarium ksiądz Mirosław Drozdek powiadomił o incydencie swoich zwierzchników w kurii biskupiej, którzy mają podjąć decyzję, jak potraktować tę sprawę - powiedział oficer dyżurny. Wszystko wskazuje na to, że napis ma związek z lutową publikacją Tygodnika Podhalańskiego. Tygodnik napisał, że z materiałów SB, znajdujących się w IPN, wynika, iż kustosz sanktuarium na Krzeptówkach w Zakopanem, ks. Mirosław Drozdek był w latach 80. tajnym współpracownikiem SB o kryptonimie "Ewa". Ks. Drozdek w oświadczeniu wydanym wkrótce po artykule kategorycznie zaprzeczył jakoby współpracował z SB. W obronie duchownego stanęła grupa osób związanych z władzami Zakopanego, która w ostatnim czasie rozesłała do mieszkańców Podhala oświadczenie potępiające Tygodnik Podhalański i wzywające do bojkotu pisma. Na początku marca ks. Drozdek wniósł do sądu pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko autorowi publikacji, Jerzemu Jureckiemu. Wtedy też Sąd Okręgowy w Nowym Sączu wydał postanowienie zakazujące Jureckiemu publikowanie informacji łączących osobę ks. Mirosława Drozdka z tajnym współpracownikiem SB, o kryptonimie "Ewa".