Obława zakończyła się w środę ok. godziny drugiej nad ranem - poinformował w środę rzecznik małopolskiej policji nadkom. Mariusz Ciarka. - Kontynuowane są czynności zmierzające do ustalenia sprawców - dodał. Jak na razie, udało się zatrzymać jednego z podejrzanych, kierowcę samochodu. Drugiemu, pasażerowi auta, udało się zbiec. - Przepłynął wpław Wisłę, widzieli go wędkarze, po tym jak wyszedł na brzeg rzeki. Miejsce, w którym się ukrył, nie zostało jeszcze ustalone, wciąż trwają jego poszukiwania. Nadal też staramy się ustalić pozostałych napastników uczestniczących w napaści. Zdaniem świadków, w pobiciu mogło brać udział w sumie 5-6 osób - informuje w rozmowie z INTERIA.PL st. asp. Andrzej Kułaga z zespołu prasowego małopolskiej policji. Przypomnijmy: Do napaści doszło we wtorek ok. godziny 17.40. przy ul. Św. Sebastiana w Krakowie. Wiadomo już, że sprawcy poruszali się volkswagenem transporterem koloru bordowego (metalik) na numerach rejestracyjnych powiatu limanowskiego. - Po tym, jak wybiegli z samochodu, zaczęli niszczyć - prawdopodobnie kijami - pojazd marki opel astra, pobili też kierowcę. Po kilkudziesięciu sekundach wsiedli do volkswagena i odjechali w kierunku ul. Dietla - relacjonuje przebieg zdarzeń nadkomisarz Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Krakowie. Policja zarządziła blokadę dróg. Porzuconego volkswagena zlokalizowano w Nowej Hucie w okolicach ul. Klasztornej. Tam też trwała obława, w której uczestniczyło około 100 policjantów. Zatrzymany to 37-letni mieszkaniec Krakowa, notowany już wcześniej przez policję, m.in. za naruszenie nietykalności funkcjonariusza policji. 28-latek, ofiara pobicia, z ranami podudzia lewej i prawej nogi trafił do szpitala. Na szczęście, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. - Sprawa jest rozwojowa. Poza ustaleniem miejsca pobytu sprawców, badamy ślady oraz narzędzia, którymi został zaatakowany 28-latek - podkreśla Kułaga. Na razie motywy ataku nie są znane. W obławie używane były psy tropiące i helikopter.