- Gdyby zaczęto od innego koloru rurki, mielibyśmy tu niezły lejek w ziemi, a nie uszkodzoną część instalacji gazów medycznych - mówi Krzysztof Kiciński, dyrektor szpitala. Złodzieje ukradli bowiem rury, którymi doprowadza się podtlenek azotu i sprężone powietrze. W przypadku, gdyby uszkodzili rurki z dwutlenkiem węgla i tlenem, doszłoby do eksplozji. Dyrektor szpitala podkreśla, że w normalnym dniu roboczym, byłaby to sytuacja bardzo groźna dla pacjentów. W trakcie operacji bowiem zabrakłoby gazu do ich znieczulania. Z Krzysztofem Kicińskim rozmawiał Witold Odrobina. Posłuchaj: