Obraz Edwarda Zwicka opowiada o jednym z żydowskich obozów przetrwania utworzonym w Puszczy Nalibockiej koło miejscowości Naliboki przez braci Tewje, Asaela, Zusa i Arona Bielskich. Reżyser ukazał członków obozu jako bohaterskich partyzantów walczących z Niemcami. Leszek Zakrzewski, prezes oddziału PTH w Nowym Sączu, zwraca uwagę, że badania historyków i wspomnienia uczestników opisanych w filmie wydarzeń wskazują, że jedyną "bitwą", jaką stoczyli Bielscy w czasie wojny, był pogrom polskiej ludności cywilnej w Nalibokach, którego żydowska bojówka dokonała razem z "partyzantami" sowieckimi 8 maja 1943 r. - W czasie tej masakry zginęło ok. 120 bezbronnych osób, w tym kobiety i dzieci. Głównym zajęciem członków obozu było rekwirowanie resztek żywności mieszkańcom polskich i białoruskich wsi oraz dostarczanie kontyngentów Sowietom, którym podlegał obóz. Oddziały Bielskiego nie walczyły więc z okupantem niemieckim, ale służyły obcemu wojsku tępiącemu polską partyzantkę na terenach wschodnich - argumentuje Zakrzewski. Ponieważ twórcy filmu reklamują go jako dzieło oparte na faktach, członkowie PTH uznali, że powinni zaprotestować wobec takiego nadużycia. "Jednocześnie wyrażamy opinię, że Małopolskie Centrum Kultury "Sokół" w Nowym Sączu, które jest samorządową instytucją kultury województwa małopolskiego, realizującą zadania z zakresu ochrony i promocji dziedzictwa kulturowego, nie powinno rozpowszechniać dzieła, które to dziedzictwo kulturowe fałszuje. Jesteśmy to wszyscy winni tym, którzy ucierpieli w wyniku działalności grupy Bielskiego, a szczególnie wymordowanej ludności Naliboków" - napisali historycy. Pismo otrzymał dyrektor MCK "Sokół" Antoni Malczak. Kierownik kina Diana Kamykowska-Gacek zapowiada, że film nie zostanie zdjęty z afisza. - Fala kontrowersji wokół tego filmu przetoczyła się przez media w styczniu po jego premierze. Chcielibyśmy dać sądeczanom możliwość zobaczenia tego filmu i wyrobienia sobie o nim zdania. Chętnie poprosimy historyków z Polskiego Towarzystwa Historycznego o wygłoszenie słowa wstępnego przed seansem - powiedziała Kamykowska-Gacek "Dziennikowi Polskiemu". - A my chętnie to zaproszenie przyjmiemy. To dobre rozwiązanie, bo bez historycznego komentarza, ten film jest bzdurą - powiedział Lech Zakrzewski. Kilka godzin później zmienił jednak zdanie. - Podjęliśmy decyzję, że nie skorzystamy z tej propozycji gdyż naszą intencją jest niedopuszczenie do projekcji tego filmu, a nie komentowanie jego treści. Ze względu na złożoną problematykę wydarzeń, które miały miejsce na polskich Kresach Wschodnich w okresie trzech okupacji, nie ma możliwości w krótkim czasie przedstawić tego tematu i wyjaśnić prawdziwej historii grupy braci Bielskich w sposób satysfakcjonujący i nas i widzów - oznajmił. MONK