Przejazd przez osuwisko jest realny. Tak napisał "Dziennik Polski" kilka dni temu, gdy wójt Stawiarski zadeklarował, że jest gotów - z pomocą własnych brygad i za pieniądze gminy - udrożnić przejazd przez osuwisko na drodze z Nowego Sącza do Gródka nad Dunajcem, bo ma w tym doświadczenie. - Bardzo chętnie przejmę odcinek drogi wojewódzkiej, by pomóc mieszkańcom Gródka nad Dunajcem i innych miejscowości, z których ludzie stale jeżdżą do pracy i turystycznie - informował ze stanowczością i nieukrywaną satysfakcją wójt Stawiarski. - Chodzi tu o absolutną prowizorkę, ale niezbędną, by ludzie mieli dojazd na czas zimy. Ale tylko samochodami osobowymi lub małymi busami, o ciężarówkach nie ma co mówić. "Chodzi o prowizorkę, ale niezbędną" Nikt nie spodziewał się, że po deklaracjach wójt przystąpi do błyskawicznego działania. Do robót, które trwały trzy dni, ruszyły sprzęty z kopalni kruszywa w Klęczanach, ekipa robotników, pracownicy Zarządu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej z gminy. Maszyny wcięły się w krawędź wzniesienia ponad osuwiskiem, z którego zjechała niemal cała asfaltowa nawierzchnia na długości około 200 metrów. Kamieniami i ziemią wybraną z miejsca pod przyszłą drogę pokryto dno osuwiska i umocniono brzeg pod drogą. Pod prowizoryczną nawierzchnię grysową ułożone zostały skalne progi i drewniane pale. Dopiero tak przygotowane podłoże pokryła kilkumetrowa warstwa grysu przywiezionego z kopalni. - Cieszymy się bardzo w gminie, bo przez wiele tygodni mieliśmy przerwane najkrótsze połączenie z Nowym Sączem - mówił wczoraj rano wójt Gródka nad Dunajcem Stefan Wolak. - Ludzie jeździli gorszym objazdem przez Rożnów i Witowice Dolne. Były przypadki, że pomoc lekarska nie zdążała na czas. Apelowaliśmy do władz wojewódzkich, o jak najszybsze przywrócenie połączenia. Jeszcze nie byłem na miejscu po otwarciu drogi, ale zaraz się tam wybieram. Wójt Wolak i rozpytywani okoliczni mieszkańcy Kurowa mogli sobie pozwolić na niczym niezmąconą radość, gdyż to nie oni brali odpowiedzialność za wykonaną robotę. Promieniejący radością, jeszcze kilka dni temu, wójt Stawiarski zdawał się być wczoraj zupełnie innym człowiekiem. Zapytaliśmy go rano, czy - decydując się na tak szybką odbudowę drogi na osuwisku, dopełnił wszystkich procedur. Marszałkowie województwa małopolskiego jako zarządcy drogi z Sącza do Gródka przygotowywali bowiem dopiero porozumienie z gminą o przejęcie zarządzania nad 300-metrowym odcinkiem. Pomysł pozwala przekwalifikować na krótkim odcinku drogę o wyższym standardzie na standard drogi gminnej i ominąć wiele wymogów. "Nie obchodzą mnie procedury" - Nie obchodzą mnie procedury, niech pan się zajmie procedurami - rzucił wójt Stawiarski, natychmiast zmieniając ton i ucinając rozmowę. Dziennikarze próbowali dokończyć ją na miejscu w Kurowie, ale wójt odmówił jakiegokolwiek komentarza, zakazując rozmowy z mediami pracownikowi ZGKiM z Chełmca. Cóż tak bardzo rozsierdziło gospodarza gminy, który chciał popisać się swoją niezwykłą skutecznością w działaniu? Oprócz wójta nad osuwiskiem można było spotkać także geologów z Krakowa. - Mieliśmy dziś rozpocząć badania geologiczne, na które nasza firma wygrała przetarg - mówił jeden z geologów, Sebastian Jurczak. - Nie było chętnych do tej roboty, bo to teren bardzo trudny. Zleciliśmy mapy geodezyjne terenu. Przyjeżdżamy dziś z nimi, a tu widzimy inny krajobraz. Mapy możemy wyrzucić do kosza. Zastanawiamy się, czy nie wystąpić o unieważnienie przetargu. Nie wiem, jak teraz będziemy mogli zbadać teren. Na takim podłożu, jakie tu zostało usypane, nie możemy użyć naszych wiertnic. Dół osuwiska został zawalony kamieniami i gliną. Spróbujemy jedynie zacząć odwierty ponad zrobionym objazdem, ale należy wprowadzić całkowity zakaz ruchu, trzeba też postawić barierki. Dzwoniliśmy już w tej sprawie do Zarządu Dróg Wojewódzkich. "Nie mogę zdjąć znaków zakazu" Wczoraj od Nowego Sącza kilka znaków drogowych powtarzało całkowity zakaz ruchu, do którego nikt nie zamierzał się stosować. Nad osuwiskiem przejeżdżały nawet ciężarówki. - Nie mogę zdjąć znaków zakazu - deklarował Grzegorz Stech, dyrektor ZDW w Krakowie. - Formalnie do czasu decyzji zarządu województwa cała droga jest nasza. Zarząd zbiera się dopiero we wtorek. Szykuję się na to posiedzenie. Ma tam być omawiana sprawa dofinansowania w kwocie 2 mln zł remontu drogi powiatowej od Witowic Dolnych do Gródka oraz przekazania odcinka drogi dla Chełmca ze sfinansowaniem remontu do kwoty 200 tys. zł. Informacja o działaniach wójta w Kurowie dotarła do wielu radnych dopiero z mediów. - Pytałem kolegów radnych, nic konkretnego nie wiedzą - powiedział nam radny Zbigniew Leśniak, od pewnego czasu mocno skonfliktowany z wójtem. - Jesteśmy zaskoczeni i poruszeni tym, co się stało. Padają pytania o naruszenie dyscypliny budżetowej przez wójta, co oznacza przejęcie części drogi wojewódzkiej przez nas w zarządzanie. Są zaskoczeni i poruszeni tym, co się stało - Z całą pewnością będziemy żądać wyjaśnień na komisji - dodaje radny Marian Łęczycki, szef komisji infrastruktury. Dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg, Adam Czerwiński zwraca uwagę, że takie porozumienia między zarządcami, czyli marszałkami i wójtem, nie uchybiają ustawie o drogach publicznych. - Jeśli nie znajdą się jakieś wykluczające zapisy w porozumieniu - dodaje Adam Czerwiński - gmina wraz z przejęciem odcinka drogi bierze odpowiedzialność za wszystko, co się tam stanie. Geolog Sebastian Jurczak podkreśla, że profesor Antoni Wójcik z Państwowego Instytutu Geologii ocenił miejsce osuwiska jako aktywne. - Naszym zadaniem jest zbadanie, gdzie zaczyna się trwałe podłoże skalne - mówi Jurczak - ale po tym, co zostało zrobione, będzie to dużo trudniejsze. A tu osuwisko może ruszyć w każdej chwili. Wojciech Chmura Czytaj więcej: Nieśmy sztandar solidarności W laboratoriach też mogą się pomylić Domy będą gotowe za rok