Trzystronicowe pismo ponad 2,5 miesiąca temu trafiło do Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Reporterzy ustalili, że jest to relacja starszego człowieka, byłego partyzanta z czasów II wojny światowej. Pisze on, że kiedy rano szedł do pracy, widział, jak milicjanci zatrzymali Pyjasa. Wracając do domu, znowu zobaczył milicjantów. Tym razem podrzucali w bramie zwłoki zakatowanego opozycjonisty. Nie wiadomo, dla kogo napisano tę relację; podpisano ją tylko inicjałami. - Prawdopodobnie jest to pracownik drukarni, która w 1977 roku mieściła się w okolicy ul. Wielopole. Ta osoba zmarła, żyje jego żona - aktualnie przebywa poza granicami kraju, wróci w okolicach września. Wtedy też będę chciał ją przesłuchać, by ustalić również okoliczności, podane w tym piśmie - powiedział RMF FM prokurator Krzysztof Urbaniak. Prawdopodobnie jeszcze w tym roku po ośmiu latach prokuratura po raz kolejny wznowi śledztwo w sprawie śmierci Stanisława Pyjasa. W archiwach IPN trwa kwerenda dokumentów, poszukiwane są nieznane do tej pory dokumenty.