Obrazy, starodruki, manuskrypty to niezmiernie kapryśne i wymagające zabytki. Szkodzą im przede wszystkim gwałtowne zmiany temperatury i wilgotności. Do tego dochodzą szkodliwe związki chemiczne znajdujące się w powietrzu i światło słoneczne. Dlatego uczeni z Pracowni Badań nad Trwałością i Degradacją Papieru Uniwersytetu Jagiellońskiego opracowują specjalny rodzaj papieru do pakowania i bezpiecznego przechowywania dzieł sztuki. Papier ten będzie można zastosować do produkcji kopert, teczek, pudeł archiwalnych, passe-partout używanych w archiwach, muzeach czy bibliotekach. Ma pochłaniać wszystkie szkodliwe substancje - Papier ma pochłaniać wszystkie szkodliwe substancje, które wydziela samo dzieło sztuki w procesie naturalnego starzenia. Oprócz tego będzie absorbował kwaśne związki chemiczne, m.in. tlenki azotu i dwutlenek siarki, czyli zanieczyszczenia znajdujące się w powietrzu, których źródłem jest spalanie paliw. Będzie miał też właściwości antybakteryjne i przeciwgrzybiczne, bo grzyby i bakterie mogą wręcz +zjeść+ obraz czy stary dokument - powiedział jeden z twórców wynalazku Roman Gołąb z UJ. W papierze uczeni umieścili porowatą substancję zwaną zeolitem, która pochłania szkodliwe substancje chemiczne. Dodatkowo wprowadzili do niej nanocząstki srebra o właściwościach antyseptycznych. - Po zakończeniu badań i ostatecznym ustaleniu składu nowego materiału będziemy mogli określić, jak długą ochronę zapewni zapakowanym dziełom koperta czy teczka z niego wykonana - wyjaśnił rozmówca PAP. - W Stanach Zjednoczonych używa się kartonów pochłaniających tlenki azotu, ale nie mają one właściwości antyseptycznych. Są to zresztą bardzo drogie opakowania, ich koszt sięga kilkudziesięciu dolarów za opakowanie. Chcemy, by nasz papier był tani i trafił do szerokiego grona odbiorców - powiedział naukowiec. Pracuje nad unowocześnieniem urządzenia Oprócz prac nad antyseptycznym papierem Roman Gołąb pracuje nad unowocześnieniem urządzenia zwanego mikrofadometrem. Służy ono do pomiarów odporności obrazu lub materiału na działanie światła, czyli światłotrwałości. - Dzięki niemu dowiadujemy się, jak dane dzieło będzie wyglądało za określony czas, np. za 20 lat, jeśli będzie wystawiane w konkretnych warunkach przez ileś godzin w ciągu dnia - powiedział Gołąb. Krakowscy uczeni chcą, by urządzenie było proste w obsłudze, by mogły je wykorzystywać osoby, które nie znają się na chemii i wykonywaniu pomiarów, np. konserwatorzy zabytków czy pracownicy muzeów. - Dostają pudełko, naciskają zielony guzik i otrzymują wynik w postaci światłotrwałości - dodał. Badania w komorach starzeniowych Obecnie badania światłotrwałości materiałów przeprowadza się w komorach starzeniowych laboratoriów. - Można tak zbadać np. przesłaną przez producenta płachtę reklamową, ale nie bezcenne dzieło sztuki, bo uległoby uszkodzeniu. Wycinamy kawałek takiej płachty, wkładamy ją do komory, mierzymy nasycenie barwy, naświetlamy i możemy zobaczyć, jak ta barwa się zmieniła, czyli jaka jest światłotrwałość takiego materiału - wyjaśnił Gołąb. Tymczasem urządzenie opracowane przez krakowskich specjalistów pozwala zbadać reakcję materiału na światło poprzez pomiar światłotrwałości na obszarze o średnicy zaledwie ćwierci milimetra. Dzięki temu badanie można uznać za zupełnie nieniszczące i wykorzystać je do analizy cennych dzieł sztuki. Uczeni UJ już zbadali manuskrypty, m.in. Fryderyka Chopina, przechowywane w Bibliotece Jagiellońskiej. Krakowscy naukowcy szacują, że wynalazek uda się wprowadzić do użytku w przyszłym roku. - To jednak na razie przewidywania, życie pisze różne scenariusze - zastrzega Gołąb.