Uczestnicy wyprawy to m.in. sportowcy na wózkach inwalidzkich, poruszający się o kulach, niewidomy mężczyzna. Wielokrotna medalistka mistrzostw świata, dwukrotna mistrzyni paraolimpijska z Turynu w biegach narciarskich w Turynie Katarzyna Rogowiec powiedziała, że był to dzień pełen niezapomnianych wrażeń. - Trudno opisać wszystko co dziś zobaczyliśmy i przeżyliśmy. Uczestnicy wyprawy na najwyższy szczyt Afryki (5895 m n.p.m.) pojechali do fundacji, która chroni żyrafy. Udało jej się uratować przed wyginięciem jeden z gatunków tego pięknego zwierzęcia. W chwili gdy się tego podejmowali, były tylko trzy żyrafie rodziny. Obecnie udało im się już odbudować populację. Na garden party u księżnej, która ufundowała uczestnikom wyprawy ubezpieczenia i opiekę medyczną, 27-letni niewidomy Łukasz Żelechowski śpiewał piosenki ukraińskie i góralskie. Było sporo zaproszonych gości, a także przedstawiciele polskiej ambasady w Nairobi. W pałacu u wiceprezydenta kraju podopieczni Anny Dymnej dowiedzieli się, że chce się z nimi spotkać również prezydent Kenii Mwai Kibaki. - Nasz przyjazd stał się tu wielkim wydarzeniem. W Pałacu Prezydenckim przyjęto nas z wszelkimi honorami. Udzieliliśmy kilku wywiadów telewizji kenijskiej i ... odjechaliśmy na granicę z Tanzanią - powiedział 41-letni Piotr Pogon z Krakowa, który mimo wyciętego płatu płuca, pływa, jeździ na nartach, biega. Jak przyznał "trochę się stresowaliśmy, bo nie mieliśmy wszystkich wymaganych zezwoleń, a granica kenijsko-tanzańska należy do najtrudniejszych w Afryce. Często zdarzają się tam różnego rodzaju problemy. Staliśmy ponad półtorej godziny, ale kiedy wyszliśmy rozprostować kości i celnicy zobaczyli osoby na wózkach, ociemniałego Łukasza, to jakoś wszystko zaczęło nabierać tempa". Wyprawa dotarła już do Arushy, na wysokość około 1900 m n.p.m. Jak poinformowali jej uczestnicy, "zobaczyliśmy już Kilimandżaro. Robi ogromne wrażenie. Wszystkim nam mocniej zabiły serca. We wtorek jedziemy na spotkanie z masajskimi wojownikami Morani, a w środę zaczynamy trekking". Uczestnicy ekspedycji chcą pokazać, że niepełnosprawność nie jest wyrokiem i można z nią realizować nawet najtrudniejsze cele. - Ta wyprawa jest nie tylko dla osób niepełnosprawnych. Jest dla tych wszystkich ludzi, którzy nie widzą przed sobą szczytu; wydaje im się, że życie dla nich przestaje istnieć, że nic nie mają już do zdobycia - mówiła Anna Dymna przed odlotem uczestników wyprawy do Nairobi. Dodała, że takie przedsięwzięcia są także potrzebne i tym, co są zdrowi. - Coraz więcej ludzi w Polsce ma depresję. Rzeczywistość nas dołuje. Ta wyprawa jest też dla nas - powiedziała Anna Dymna.