Po godz. 14 stojący na osiedlowym parkingu samochód osobowy marki Fiat Uno nagle stanął w płomieniach. Wcześniej kilka osób słyszało huk, jakby eksplodował ładunek wybuchowy. Wezwano policję i straż pożarną. Po ugaszeniu pożaru ratownicy dokonali makabrycznego odkrycia. Wewnątrz pojazdu, na tylnym siedzeniu, znajdowały się zwęglone zwłoki. Do tragedii doszło w biały dzień, w środku osiedla, na którym mieszka kilka tysięcy osób. Lokatorzy bloku położonego tuż obok parkingu samochodowego około 14.30 usłyszeli eksplozję. Niektórzy byli w trakcie niedzielnego obiadu. Gdy wyszli na balkon zobaczyli, że pali się jeden z samochodów. - Do dyżurnego zadzwonił ktoś z mieszkańców. Ze zgłoszenia wynikało, że doszło do wybuchu samochodu. Na miejsce pojechały dwa zastępy strażaków. O wszystkim zawiadomiliśmy też policję. Pożar szybko udało się ugasić. Na tylnym siedzeniu samochodu znaleźliśmy zwęglone zwłoki. Policja bada już okoliczności tej tragedii - wyjaśnia mł. bryg. Roman Głownia z Komendy Powiatowej PSP w Chrzanowie. Policjanci od razu zabezpieczyli teren specjalną taśmą. Lokatorzy i tak widzieli jednak wszystko to, co się stało ze swoich okien. Wokół miejsca tragedii zebrał się tłum gapiów. Spekulacjom na temat tego, co się naprawdę wydarzyło, nie było końca. - Chyba doszło do samozapłonu samochodu. Takie rzeczy się zdarzają. Właściciel był w środku. Nie zdążył wyjść... Spłonął żywcem - szeptał do swojego kolegi mężczyzna w średnim wieku. Jego rozmówca przekonywał, że pasażer musiał zasłabnąć albo miał zawał, inaczej by wysiadł. - To była bomba. Ludzie słyszeli huk, zanim pojawił się ogień - przekonywała starsza kobieta. - Pewnie to jakieś porachunki - spekulowali gapie. A jeszcze inni przekazywali sobie z ust do ust wiadomość, że denat popełnił samobójstwo. - Na razie nie wiemy dokładnie, co się stało. Wersja o podłożeniu ładunku wybuchowego nie jest jednak prawdziwa. Potwierdziły to wykonane na miejscu zdarzenia oględziny. Wstępnie ustaliliśmy, że zginął właściciel samochodu, 71-letni mieszkaniec Chrzanowa. Czy to jego zwłoki znaleźli strażacy w pojeździe i jaka była przyczyna śmierci wykaże jednoznacznie dopiero sekcja zwłok, na którą skierowano już ciało - wyjaśnia Zbigniew Uroda, prokurator rejonowy w Chrzanowie. Jak udało nam się ustalić, wokół pojazdu nie ujawniono śladów rozlanego paliwa czy innej łatwopalnej substancji (co mogłoby wskazywać, że ktoś oblał auto i go podpalił). Co ciekawe, spaleniu uległa tylko tylna część samochodu, w której znajdowały się zwłoki. Natomiast przednia część była tylko lekko nadpalona. Auto nie miało nawet uszkodzonego silnika. LIZ