Przedstawiciele rady zostali poproszeni o opinię na temat ogródka. Najpierw poparli ten pomysł, ale kiedy zobaczyli, w jakim miejscu ma powstać, zmienili zdanie. Według nich działka przy ul. Ważewskiego i Taklińskiego w ogóle nie nadaje się na plac zabaw, z którego mieliby korzystać niepełnosprawni. Teren jest pofałdowany i powstaną na nim tarasy. Aby dostać się z jednego poziomu na drugi dzieci na wózkach musiałyby wjeżdżać na pochylnie z poręczami. To dodatkowe utrudnienia, których nie byłoby, gdyby ogródek został urządzany na płaskim terenie. - Jeżeli już się coś robi, trzeba to robić z głową. Po co ogródek dla niepełnosprawnych, z którego nie będą korzystali niepełnosprawni? Mam wrażenie, że radni raczej chcą wystawić sobie pomnik - mówi Jan Ortyl. Podkreśla, że nie jest przeciwny powstawaniu integracyjnych placów zabaw. - Wręcz przeciwnie, cieszę się, kiedy dzielnice budują je za pieniądze ze swoich budżetów. Tylko trzeba wiedzieć, w którym miejscu warto to zrobić - dodaje. Jego zdaniem nie dość, że działka jest pofałdowana to jeszcze za mała, a w dodatku położona przy dwóch bardzo ruchliwych ulicach. W pobliżu są domy jednorodzinne, więc chętnych na korzystanie z ogródka nie będzie zbyt wielu.- W części osiedla Opatkowice położonej na zachód od ulicy Zakopiańskiej nie ma innych dostępnych gminnych terenów, na których mógłby powstać plac zabaw - mówi Iwona Gizicka-Jarek, przewodnicząca Dzielnicy X. O tym, że ogródek na działce w rejonie ul. Ważewskiego i Taklińskiego to pomyłka przekonany jest także radny Bogusław Kośmider, który mieszka w tamtych okolicach. - W pobliżu mieszka najwyżej jedno dziecko niepełnosprawne. A na dowożenie dzieci z innych okolic nie ma pieniędzy w budżecie miasta - mówi radny Kośmider. Pieniądze na ogródek pochodzą z dzielnicowej puli na inwestycje dla osób niepełnosprawnych. - Myślę, że znalazłoby się parę miejsc w tej dzielnicy, do których dotarcie utrudniają bariery architektoniczne. Choćby budynek, gdzie obradują radni: kiedy ostatnio tam byliśmy z Bogdanem Dąsalem, pełnomocnikiem prezydenta ds. niepełnosprawnych, który porusza się na wózku, musieliśmy go wnosić na rękach - mówi Jan Ortyl. Koszt budowy ogródka wynosi 1,2 mln zł. Za te pieniądze można wybudować dwa place zabaw dla niepełnosprawnych. W Dzielnicy III Prądnik Czerwony ma powstać integracyjny ogródek, którego koszt radni oszacowali na ok. 600 tys. zł. - Chcielibyśmy, aby znalazły się tam nie tylko urządzenia dla dzieci zdrowych i niepełnosprawnych, ale także park sensoryczny dla niewidomych: z dźwiękami, które wywoływane są przez dotykanie - mówi Dominik Jaśkowiec, przewodniczący "trójki". Przewodnicząca Iwona Gizicka-Jarek uważa, że konflikt w sprawie ogródka został wywołany przez jednego z radnych dzielnicy. - Bliscy znajomi radnego od dłuższego czasu są zainteresowani kupnem tej działki - mówi Iwona Gizicka-Jarek. Podkreśla, że radni głosowali jednogłośnie za realizacją tej inwestycji. - Wiem, że radni są w konflikcie, ale ja nie biorę w tym udziału. Poza tym opinię w sprawie ogródka nie wydałem ja, tylko sześcioosobowa rada - powiedział Jan Ortyl. Agnieszka Maj amaj@dziennik.krakow.pl