- W wyniku interwencji został zatrzymany jeden mężczyzna. Trwają czynności procesowe mające na celu wyjaśnienie wszystkich okoliczności zdarzenia - powiedział zastępca komendanta powiatowego w Zakopanem, podkomisarz Augustyn Kubowicz. Sprawa 12 nielegalnie stojących straganów pod Gubałówką toczy się od 2002 roku. Właściciele nielegalnie postawionych obiektów wielokrotnie byli wzywani do ich usunięcia. Część stoisk została rozebrana dobrowolnie, a w sprawie innych toczy się postępowanie administracyjne. W piątek rano nadzór budowlany w asyście policji rozebrał stragan rodziny Sichelskich. Rodzina utrzymująca się z handlu pod Gubałówką wraz z kilkoma innymi sprzedawcami broniła swojego miejsca pracy. - W stosunku do tego straganu procedury zostały wyczerpane. Właściciel nie stosował się do zaleceń i musieliśmy rozebrać nielegalnie stojący obiekt - powiedział Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, Jan Kęsek. W wyniku szamotaniny właścicielka straganu ze swoją sąsiadką oraz kobieta w ciąży, które usiłowały powstrzymać rozbiórkę, trafiły do zakopiańskiego szpitala z lekkimi obrażeniami. Górale broniący straganu są oburzeni postępowaniem policji. Nie zgadzają się z decyzją o usunięciu straganów. - Nie widzieliśmy żadnej decyzji o nakazie rozbiórki. Potraktowali nas gorzej niż ZOMO za komuny. Nie zalegamy z żadnymi opłatami. Handlujemy tu legalnie - powiedziała handlująca pod Gubałówką Janina Sichelska. Władze Zakopanego jednak są innego zdania. - Miasto wielokrotnie wymawiało tej rodzinie dzierżawę. Nie przyjmowali tego do wiadomości. Próbowali wpłacać pieniądze za dzierżawę w kasie Urzędu, których miasto nie chciało przyjąć. Wobec tego na własną odpowiedzialność wpłacali pieniądze na konto Urzędu - powiedział z-ca burmistrza Zakopanego, Jan Gąsienica - Walczak. Po zajściu handlująca pod Gubałówką Janina Sichelska złożyła do zakopiańskiej Prokuratury Rejonowej doniesienie o napaści.