W tym celu PAN zamierza założyć kilku niedźwiedziom, zamieszkującym polskie Karpaty, obroże telemetryczne. W Tatrach być może obroże uda się założyć jednemu lub dwóm misiom. - Obecnie PAN oczekuje od ministra na zezwolenie na odłów niedźwiedzi i założenie im obroży - wyjaśnia dr Zbigniew Krzan, wicedyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego ds. ochrony przyrody. Cała operacja polegać będzie na zwabieniu zwierzęcia do klatki za pomocą podłożonej padliny. Następnie miś dostanie zastrzyk usypiający. Gdy zaśnie, naukowcy założą mu obrożę telemetryczną. Działa ona trzy lata. Po tym czasie odpada i degraduje się. Dzięki sygnałowi wysyłanemu przez satelitę naukowcy są systematycznie informowani o położeniu niedźwiedzia. Obecnie żaden niedźwiedź na terenie TPN-u nie ma założonej obroży, choć wcześniej Park prowadził tego typu doświadczenia. Początkowo stosowano obroże radiometryczne, późnej niedźwiedzicy założono obrożę telemetryczną. - Niestety już jakiś czas temu nie mamy sygnału. Nie obserwujemy również zwierzęcia - mówi dr Zbigniew Krzan. Na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego, zarówno polskiego, jak i słowackiego, niedźwiedzie są chronione. Obroża działa nawet wówczas, gdy zwierzę znacznie oddali się poza teren TPN. Jednak na Słowacji, poza granicami Parku, niedźwiedzie mogą być odstrzeliwane. Niestety, wiosną prawdopodobnie nie uda się już założyć tatrzańskim niedźwiedziom obroży. Zwabienie ich do klatki będzie bowiem trudniejsze niż wczesną wiosną, gdy pokarmu jest mniej i obszar poruszania się drapieżników jest dość ograniczony. Dzięki obrożom naukowcy będą mogli obserwować zachowanie się niedźwiedzi i ocenić stopień ich zsynantropizowania, czyli uzależnienia drapieżników od obecności ludzi. AGN