Mażul powiedział, że ślady zwierzęcia zostały zauważone między innymi w rejonie Górnego Płaju, którym przebiega szlak turystyczny. Niedźwiedź pozostawił po sobie ślady także przy jednym ze stawów; połamał krę, prawdopodobnie chciał się napić i szukał zagrzebanych żab. - To nie jest "miś" z Krupówek w Zakopanem, z którym turysta robi sobie zdjęcie, ale ogromne, dzikie zwierzę, na dodatek bardzo głodne. Trzeba być bardzo ostrożnym, unikać kontaktu - przestrzega Mażul. Zdaniem przyrodnika, babiogórski niedźwiedź nie zasnął z powodu pogody - braku śniegu i dość wysokich temperatur. - Jesienią zwierzę zapełnia możliwie jak najpełniej żołądek. Gdy spadnie temperatura i sporo śniegu, zapada w gawrze w sen, by nie czuć głodu w czasie, gdy w przyrodzie jest mniej pożywienia. Wybudza się wiosną, gdy jest go już pod dostatkiem - przypomina Mażul. Niedźwiedź, którego ślady dostrzeżono w rejonie Babiej Góry, być może przysypia, ale każda "pobudka" wiąże się z koniecznością uzupełnienia pożywienia. Choć szansa napotkania niedźwiedzia na szlaku jest niewielka, to turyści powinni jednak zachować ostrożność. Jeśli dojdzie do spotkania leśnicy zalecają spokój i wycofanie się spokojnym krokiem. Nie należy wchodzić zwierzęciu w drogę i prowokować go. Niedźwiedź brunatny jest największym drapieżnikiem żyjącym w polskich lasach. Waży do 800 kg. Gdy stanie na tylnych łapach może mierzyć nawet 3 metry. Żyje średnio 20-25 lat. W Polsce jest pod całkowitą ochroną.