Pomysł jest prosty: w autobusach miejskich instaluje się nadajniki GPS, które przez satelitę podają informacje do centrali systemu w danym mieście. Gdy pojazd ugrzęźnie w korku, komputerowy system oblicza szacunkowy czas przyjazdu na przystanek i wyświetla na nim informację o realnym czasie przybycia autobusu czy tramwaju. - Pasażer może być pewny, że właśnie dojeżdża, a nie martwić się, że przyszedł za późno lub autobus z jakichś przyczyn w ogóle nie odjedzie - tłumaczy Paweł Sularz, radny PO, który wystąpił do prezydenta Krakowa z wnioskiem o wprowadzenie systemu GPS. Jak robią to inni... - To był nasz ukłon w stronę pasażerów - opowiada Andrzej Janecki, zastępca dyrektora Miejskiego Zakładu Komunikacji w Zielonej Górze, w której taki system uruchomiono w styczniu tego roku. - Pomysł chwycił od razu, mieszkańcy miasta są zadowoleni, więc planujemy dalszy rozwój. Na razie wyposażono w GPS 79 autobusów, a 11 tablic postawiono na najważniejszych, przesiadkowych przystankach. Wkrótce mają pojawić się nowe. Poza tym dane z tablic mają być w Internecie, a co za tym idzie nawet w telefonach komórkowych za pomocą przeglądarki WAP. Wszystko to kosztowało dotąd 900 tys. zł, z czego większość to dotacje unijne. Podobne systemy uruchomiono w tym roku m. in: w Koninie i Lubinie. ... a jak w Krakowie W Krakowie o działającym podobnie systemie mówi się od wielu lat. Realnie pod koniec 2008 r. ma ruszyć coś podobnego, gdy zacznie jeździć Krakowski Szybki Tramwaj, a wraz z nim zacznie działać Obszarowy System Kierowania Ruchem. Polegać to będzie na tym, że tramwaj, który będzie miał priorytet w przejazdach "wymusi" pierwszeństwo na skrzyżowaniach i za pomocą zależnej od systemu sygnalizacji świetlnej będzie regulował ruchem w całym mieście. Niejako "przy okazji" skorzystają pasażerowie na najważniejszych przystankach, gdzie pojawią się tablice informacyjne podobne jak w Zielonej Górze czy Lubinie. Całość kosztować będzie ok. 40 mln zł, a realizacją zajmuje się firma Siemens od 2006 r. Jednak KST nie pomoże w sprawie autobusów - Przecież to one najczęściej grzęzną w korkach - uważa radny Sularz. Miasto ma inne priorytety - Pomysł jest świetny - ocenia Julian Pilszczek, prezes krakowskiego MPK. - Ale my mamy pięćset autobusów, tablic z wyświetlaczami też też trzeba bardzo dużo, a to wszystko kosztuje. Bo nie ma co się bawić w tanie systemy, na dodatek inne niż ten, który będzie funkcjonował w naszym mieście. Również władze miasta nie widzą szansy szybkiego wprowadzenia satelitarnego systemu do użytkowania w autobusach: - Zacznijmy od tramwajów: pierwszy uruchomiony będzie na trasie KST w 2008 r, następne do kampusu UJ i do Mistrzejowic. Myślę, że nastąpi to 2014 roku - uważa Tadeusz Trzmiel, wiceprezydent Krakowa odpowiedzialny za inwestycje strategiczne w mieście. - Wszystko zależy od pieniędzy unijnych, jakie nam się uda uzyskać. Poza tym organizacja Euro 2012 wprowadziła inne priorytety w inwestycjach. Choćby częściowo - Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wprowadzić równolegle do prowadzonych prac jakiś program pilotażowy, choćby na najdłuższej i najbardziej obciążonej linii 139. Potem taki system można rozwijać - upiera się Paweł Sularz. - A pieniądze zawsze da się znaleźć, choćby z Unii Europejskiej. Skoro znalazły się na przydrożne tablice z wyświetlaczami, które są ładną, ale ekstrawagancją, to czemu nie sfinansować informatorów potrzebnych codziennie tysiącom ludzi? Jerzy Kłeczek