Niesprawne hamulce, luzy na kierownicy, wycieki paliwa i oleju - takie busy wożą każdego dnia kilkadziesiąt tysięcy pasażerów po podkrakowskich drogach. Firmy przewozowe nie dbają nawet o to, żeby w terminie zrobić przegląd techniczny pojazdu. Do tego auta są przepełnione, kierowcy przemęczeni i w takich warunkach robią wyścigi na trasie. Inspekcja Transportu Drogowego w Krakowie codziennie zabiera przewoźnikom dowody rejestracyjne. - Przerażające jest to, że pasażerowie często widzą usterki w samochodach i błędy kierowców, ale nie reagują, jadą dalej tak niebezpiecznym pojazdem - dziwi się inż. Piotr Marzec, pełniący obowiązki naczelnika Wydziału Inspekcji w krakowskim ITD. Katastrofa na Mazowszu - raport specjalny Inspektorzy podczas kontroli nie tylko karzą kierowców, ale także edukują pasażerów. A ludzie w busie czasem złorzeczą na nich. - Rozumiemy, że każdy chce jechać, dotrzeć na czas do pracy albo do domu, ale osoby podróżujące nie mogą bagatelizować widocznych błędów kierowców i niesprawności pojazdu, nie mogą też godzić się na jazdę w tłoku - podkreśla inż. Marzec. - Nie wsiadajmy do busa, który jest przepełniony - prosi naczelnik. Michał Pierzchała, małopolski wojewódzki inspektor transportu drogowego, podkreśla, że od wakacji wyniki kontroli pojazdów są przerażające. Latem inspekcja wykazała, ze połowa busów, którymi dojeżdżamy do Krakowa z okolicznych miejscowości, nie nadaje się do przewozu ludzi. Październikowe kontrole pokazują jeszcze gorszy stan samochodów. Pasażerowie nie reagują - W okolicach Wadowic po skontrolowaniu 12 busów okazało się, że żaden nie jest sprawny. Wszystkim zabraliśmy dowody rejestracyjne. Niektóre nie miały ważnych badań technicznych - mówi Marzec. Wczoraj inspektorzy kontrolowali 17 busów na trasach do Krzeszowic i Wieliczki. Nałożyli osiem mandatów i zabrali siedem dowodów rejestracyjnych. Właściciele się nie przejmują Do stowarzyszeń przewoźników i inspekcji docierają informacje, że jeśli kierowca zwraca szefowi firmy przewozowej uwagę na usterki w aucie, ten nie zamierza ich naprawiać. - Wiemy, że właściciele busów wymuszają na kierowcach jazdę niesprawnym samochodem. Skarżą się oni, że szef w takiej sytuacji mówi: "jedziesz, albo szukasz pracy". To niedopuszczalne, żeby właścicielowi firmy nie zależało na bezpieczeństwie pasażerów i swojego pracownika - denerwuje się Piotr Marzec. Sami kierowcy również często bagatelizują problem niesprawności samochodu. Kiedy przychodzi stawić się do kontroli, robią uniki. Pan Józef, który jeździ m.in. przez Wieliczkę zajechał na parking przy ul. Ogrodowej w Krakowie, podczas akcji kontrolnej. Przyznaje, że był tam pogrom. - Zawsze stoi tu kilkanaście aut, a wtedy wszystkich wymiotło. Ci z ITD czepiali się - mówi. Dodaje, że kierowcy w takich sytuacjach ostrzegają się przez CB radio i na miejsce kontroli nie podjeżdżają. To dowodzi, że mają świadomość, jak niesprawnymi autami jeżdżą. Inny szofer, pan Stanisław twierdzi, że kontrolerzy karzą za mocno. - Przecież brak świateł stopu to nie powód, żeby zabierać dokumenty - twierdzi. Czy busy w Polsce są bezpieczne? Dołącz do dyskusji W opłakanym stanie są również szkolne gimbusy. - Na siedem skontrolowanych ostatnio pojazdów dowożących dzieci, pięć było niesprawnych. Znów trzeba było zabrać dowody rejestracyjne - ubolewają inspektorzy z ITD. - Będziemy dalej kontrolować, aż stwierdzimy poprawę stanu samochodów - zaznacza naczelnik Marzec. Inspektorzy podkreślają, że usterki w samochodach są bardzo poważne, bo z błahych przyczyn nikt nie zabiera dokumentów pojazdu. Barbara Ciryt barbara.ciryt@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej w czwartkowym "Dzienniku Polskim": Z wieńcem do prezydentowej Burmistrz przed wyborami Znajdziesz adwokata w sieci FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");