W zeszłym roku do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Krakowie wpłynęło 7788 pism, dotyczących samowoli budowlanych i stanu technicznego obiektów. - Na ich podstawie i własnych działań wykryliśmy 123 samowole i obecnie prowadzone są w tej sprawie postępowania - informuje Władysław Gwiazdowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, który w 2009 r. nałożył 41 mandatów karnych na kwotę 11,1 tys. zł. Przykładem jest jedna z firm w Skawinie, niezgodnie z projektem adaptująca budynek na swoje potrzeby. W tym czasie zgłoszono rozpoczęcie budowy 2302 obiektów - o 656 mniej niż w roku poprzednim, co związane było z kryzysem gospodarczym. Wpłynął on także na zakończenie mniejszej o 762 liczby budów - oddano 1594 budowli. - Większość samowoli można zalegalizować, jednak pod warunkiem, że powstają na terenie zgodnym z przeznaczeniem w planie zagospodarowania przestrzennego - zaznacza inspektor Gwiazdowski. Jedenaście pożarów spowodowało katastrofy budowlane: budynku mieszkalnego w Trojanowicach, stadniny koni w Korzkwi w gm. Zielonki), budynku mieszkalno-gospodarczego w Wężerowie w gm. Słomniki, gdzie ponadto doszło do pożaru ośmiu różnych budynków. Niektóre z tych obiektów były użytkowane niezgodnie z projektem i planem zagospodarowania przestrzennego. Np. w Trojanowicach, gdzie w planie zagospodarowania przestrzennego obowiązuje jednorodzinna zabudowa, deweloper postawił budynek mieszkalny wielorodzinny, zwany apartamentowcem. W dokumentacji do PINB-u został on zgłoszony jako obiekt jednorodzinny dwulokalowy, tymczasem wydzielił w nim dziewięć mieszkań, w których zameldowanych było 22 osoby. - Nie będzie przyzwolenia na takie praktyki. W tym przypadku nie wydamy zgody na odbudowę budynku wielorodzinnego - zapowiada szef PINB-u. Nie wiadomo, ile katastrof inspektorzy stwierdzą po niedawnej powodzi. Określą to ekspertyzy, które potrwają ponad miesiąc. Np. w Jeziorzanach (gm. Liszki) odbędą się wtedy, gdy całkowicie opadnie woda. - Szacujemy, że w powiecie, między innymi w Woli Radziszowskiej czy Radziszowie, kilkadziesiąt budynków wymagać będzie ekspertyzy - szacuje inspektor. Chodzi tu nie tylko o zatopione obiekty. W wielu przypadkach wystarczy osuszenie, a nawet, gdy pękły ściany, nie można mówić o katastrofie, bo będzie można je naprawić. - Najgorsza sytuacja jest z domami z rejonów osuwiskowych, gdzie popękał i grunt i ściany. Już wiadomo, że taki budynek jest w Skawinie oraz w Lusinie w gminie Mogilany - informuje Władysław Gwiazdowski. Skarpy są bardzo trudne do zabezpieczenia; na przykład pod jedną płynie potok i należy liczyć się, że gdy przyjdzie ulewa, to budynek całkiem straci stabilność. - Taka sytuacja może zagrażać zdrowiu, a nawet życiu ludzi, dlatego muszą oni budynek opuścić - dodaje szef PINB. Inspektorzy jeżdżą teraz w teren, oceniają obiekty i kwalifikują je do ekspertyz geologicznych i konstrukcyjnych. Ewa Tyrpa Czytaj więcej: Chcą zmniejszyć rachunki za prąd Czas wolny na dworcu w Oświęcimiu Nie chcą salonu gier pod oknami