Sto pięćdziesiąt ton niebezpiecznych odpadów, m.in. igieł, strzykawek, bandaży - a według dziennikarzy "Uwagi!", którzy w poniedziałek na antenie TVN ujawnili skandal, także części ciał ludzkich wyciętych podczas operacji - składowano na hałdzie pod wiatą bezpośrednio na betonowym podłożu. A powinny znajdować się w zamkniętych pojemnikach. (One też tam były, lecz częściowo pootwierane) lub w chłodni. Prawo mówi też, że odpady zakaźne powinny być zutylizowane niezwłocznie. Nie były... Taki stan rzeczy można było obserwować pod koniec ub. roku. Po interwencji mieszkańców i dziennikarzy zakład skontrolowali inspektorzy ochrony środowiska i sanitarni. Odpadów było za dużo Jak poinformowała Barbara Żuk, zastępca naczelnika wydziału inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie, z ustaleń inspektoratu wynika, że odpadów rzeczywiście było za dużo; zalegały na terenie zakładu w nadmiarze od listopada do grudnia 2011 r., a jego kierownictwo tłumaczyło to m.in. nieprzewidzianymi awariami spalarni w tamtym okresie i wydłużającymi się pracami modernizacyjnymi, które miały na celu zwiększenie mocy przerobowych instalacji, więc w celu ich sprawdzenia trzeba było zabezpieczyć większe partii odpadów. Szereg nieprawidłowości Stwierdzono również inne nieprawidłowości, m.in. prowadzenie spalania bez monitoringu emisji zanieczyszczeń i utylizację odpadów pochodzących spoza Małopolski, czego zabrania Ustawa o odpadach (w zakładzie znaleziono zakaźne odpady z Łódzkiego i Świętokrzyskiego). Posypały się mandaty i pouczenia. WIOŚ nie stwierdził jednak zagrożenia dla środowiska. Posypały się mandaty i pouczenia Tydzień temu zakład poinformował WIOŚ, że odpady zostały zutylizowane. Zakłady Sanitarne odbierają odpady niebezpieczne m.in. ze szpitali, klinik, przychodni, gabinetów weterynaryjnych i stomatologicznych, aptek itp. WIOŚ prowadzi w nim kontrole raz do roku; ostatnio - latem 2011 roku. Zagrożenie było tylko potencjalne? Szkodliwego wpływu hałdy na otoczenie zakładu nie stwierdził również sanepid. - Przechowywanie odpadów medycznych w ten sposób na pewno źle wpływa na sytuację epidemiologiczną, ale w tym przypadku zagrożenie było tylko potencjalne - mówi Adam Jędrzejczyk, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie. - Nie stwierdziliśmy obecności ani śladów gryzoni, które mogłyby roznosić zarazki; nie mieliśmy także żadnych niepokojących sygnałów o zachorowaniach od mieszkańców. Wniosek o ukaranie pracodawcy Ponieważ na kontakt ze źle składowanymi groźnymi odpadami narażeni byli pracownicy, sanepid skieruje do sądu wniosek o ukaranie pracodawcy. Mimo obietnic, nikt z Zakładów Sanitarnych nie skontaktował się wczoraj z nami, by odpowiedzieć na pytania dotyczące sprawy. Piotr Subik piotr.subik@dziennik.krakow.pl Najważniejsza jest lojalność Wielodzietna rodzina straciła cały dobytek Puchar świata będzie sprawdzianem dla tablic