Przyczyn tak drastycznego spadku sprzedaży biletów, według szefa Związku Komunalnego Komunikacja Międzygminna, jest kilka. Zdaniem Tadeusza Grubera, najważniejsze to: objazdy, busiarze, którzy "podkradają" związkowi pasażerów, wprowadzenie nowych ulg i zwykła nieuczciwość, czyli jazda na gapę. Radny Jan Jarczyk, przedstawiciel Chrzanowa w ZKKM, winą za zaistniałą sytuację obarcza... prasę, która napisała, że firmie kontrolerskiej brakuje pracowników i to spowodowało, że tak wiele osób wybrało jazdę bez biletu. Strata według Grubera Na objazdach, według wyliczeń Grubera, związek stracił 292 tys. zł, w tym 150 tys. zł stanowią wpływy z biletów, których nie udało się sprzedać. Bo wielu pasażerów wolało iść piechotą lub wybrać inny środek transportu, jak kursować objazdami. - Co gorsza, pasażerów podbierają nam kierowcy busów, którzy nie trzymają się zatwierdzonych rozkładów jazdy i jeżdżą, jak im się podoba. Przykładowo, gdy obowiązywał objazd, podjeżdżali na aleje i stamtąd, tuż przed autobusem, zabierali pasażerów. To, co oni wyprawiają, to nie komunikacja, tylko wolna amerykanka - uważa Gruber. Związek stracił także na wprowadzeniu ulg dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych i to całkiem sporo. Prezes zarządu związku wyliczył, że z tego tytułu strata mogła wynieść nawet pół miliona złotych! Na mniejszą ilość klientów z pewnością wpływ miało także zwiększenie kursów pociągów do Krakowa, bo część osób z autobusów przesiadło się do nich. Biletów ZKKM-u więc już nie potrzebują. Katastrofa według Maciaszka - Sporym problemem jest również jazda na gapę. Aktualnie w windykacji jest 2.750 mandatów za jazdę bez ważnego biletu. Tymczasem ta liczba to tylko jedna trzecia wszystkich gapowiczów. Wielu nie udaje się nam złapać - według Grubera, gdyby za każdy wystawiony mandat związek dostał choćby 60 zł, zarobiłby ponad 160 tys. zł. - Ludziom wydaje się, że skoro jadą tylko jeden czy dwa przystanki, to nie muszą kasować biletu. Ostatnio miałem przykład nauczycielki, jadącej na gapę, która przyszła poskarżyć się, że nałażono na nią mandat - jej szef związku kary nie anulował. Zaskoczenia argumentacją Grubera nie kryje radny Robert Maciaszek, który reprezentuje w związku Chrzanów. Według niego, wprowadzone od stycznia ulgi mają wpływ na spadek sprzedaży biletów, ale niewielki. Największą plagą są gapowicze, a nie młodzież uprawniona do zniżki. - W tym roku, jeśli chodzi o sprzedaż biletów, mamy katastrofę. Zgodzę się, że jest kryzys, że uczniowie mają ulgi, ale patrząc na cyfry widzimy, że z każdym miesiącem strata nam się zwiększa. To wina pasażerów, którzy jeżdżą bez biletu. Oni nas okradają - uważa radny Maciaszek. I oczekuje od związku konkretnych działań. - Może zaostrzmy kary za jazdę bez biletu, zmieńmy umowę z firmą kontrolerską albo wypróbujmy wpuszczanie pasażerów pierwszymi drzwiami - sugeruje. Wina według Jarczyka Radny Jarczyk twierdzi, że ZKKM robi wszystko, by ograniczyć stratę. - To wina prasy. Błędem z jej strony było, że napisała, iż firmie kontrolerskiej brakuje ludzi do kontrolowania biletów, bo to zachęciło pasażerów do jazdy na gapę - twierdzi. Gruber z kolei nie widzi możliwości wpuszczania pasażerów tylko jednymi drzwiami na wszystkich liniach. Na tych najbardziej obłożonych, jak przykładowo 309, którą jeździ młodzież do szkół, to wręcz niewykonalne. - Eksperymentalnie chcemy to wprowadzić na linii 338. Jeśli pomysł się sprawdzi, wpuszczanie pasażerów pierwszymi drzwiami wypróbujemy także w liniach K i X - zapowiada szef związku. Co do zaostrzenia kar za jazdę bez biletu, jest otwarty. - W Poznaniu wprowadzono mandat w wysokości 200 zł. Już po kilku dniach sprzedaż biletów wzrosła - być może i u nas na pasażerów jeżdżących na gapę będą nakładane tak duże kary. Anna Jarguz