- Owszem z racji swoich obowiązków miałem kontakty z pracownikami SB, ale nigdy nie współpracowałem ze Służbą - mówi ksiądz Bielański. W latach 70. ksiądz Janusz Bielański był proboszczem parafii w Mydlnikach, gdzie budował kościół. - Co miesiąc przychodził do mnie człowiek, który groził, że jeśli nie będę donosił, to będą problemy z budową - opowiada ksiądz Bielański. Jak mówi, jedynym dokumentem, jaki podpisał, było oświadczenie, że nie będzie współpracował. Proboszcz nie podjął jeszcze decyzji czy wystąpić do IPN-u o swoje dokumenty. Wawelską katedrą Janusz Bielański opiekuje się już 23 lata. Z księdzem Januszem Bielańskim rozmawiał Marek Balawajder: Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Najpierw prawda, potem wybaczenie W zeszłym tygodniu podobne oskarżenia padły pod adresem ks. Mirosława Drozdka, kustosza Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej w Zakopanem na Krzeptówkach. "Tygodnik Podhalański" napisał, że duchowny był tajnym współpracownikiem SB o ps. Ewa. W ciągu czterech lat współpracy agent "Ewa" przekazał 28 meldunków Służbie Bezpieczeństwa, m.in. dotyczące Lecha Wałęsy czy abpa Stanisława Dziwisza. Ksiądz Drozdek zaprzecza i zapowiada pozwanie gazety do sądu.