Przypomnijmy, że komisja szacująca straty spowodowane intensywnymi opadami deszczu zarzucała wójtowi Stanisławowi Pachowiczowi naciski w celu zwiększenia podanych w protokole kwot. Pracownice twierdziły nawet, że były szantażowane groźbą zwolnienia z pracy. Komisję powołał wójt, a tworzyły ją pracownice tymbarskiego Ośrodka Pomocy Społecznej: Anna Sopata - przewodnicząca, Anna Gawron i Bożena Kurek. Niższe zasiłki dla powodzian w kwocie 400-500 zł, miały być wypłacane ze środków opieki społecznej. Natomiast wyższe z pieniędzy przekazanych z Urzędu Wojewódzkiego. Wspomniana komisja szacowała straty w prywatnych domach. Po artykule "Dziennika Polskiego" kontrole w gminie Tymbark zlecił Urząd Wojewódzki, sprawie przygląda się również policja i Julia Pitera, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i Pełnomocnik ds. Opracowania Programu Zapobiegania Nieprawidłowościom w Instytucjach Publicznych w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Wójt Tymbarku Stanisław Pachowicz nie ma sobie nic do zarzucenia. Uważa, że z jego strony nie było żadnych nieprawidłowości. - Nikt nie podważał pracy komisji - mówił. Wójt uważał, że nieporozumienia wyniknęły, kiedy do gminy zaczęły napływać głosy niezadowolonych z oszacowanych strat mieszkańców. Pachowicz zorganizował spotkanie, na którym miał poinformować właścicieli zalanych domów, jak się można odwołać od decyzji komisji i jakie kwestie formalne powinni spełnić. Jednak wypowiedzi pracowników OPS-u przedstawiły całkiem inną wersję wydarzeń, zarówno ze wspomnianego spotkania jak i wcześniejszych rozmów w Urzędzie Gminy. Po publikacji artykułu sprawa zyskała duży rozgłos. - Mieliśmy informację na ten temat, ale aktualnie Komenda Powiatowa Policji w Limanowej w tej sprawie nie wykonuje żadnych czynności - mówi Józef Hebda, naczelnik Wydziału Kryminalnego KPP w Limanowej. - Powodem jest zarządzona w tej sprawie kontrola Urzędu z Krakowa, który jest bardziej władny w tej sprawie. Jeśli będą ewentualne nieprawidłowości, to wówczas zostanie wszczęte przez policję postępowanie sprawdzające lub przygotowawcze. Tymczasem, jak dowiedzieli się dziennikarze, Urząd Wojewódzki w Krakowie nie traktuje sprawy zbadania ewentualnych nacisków na komisję jako własnego zadania. Planowane są tylko kontrole administracyjne. Jedna już się odbyła. Zarówno z wójtem jak i pracownikami rozmawiała Małgorzata Lechowicz, dyrektor Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie. - Kontrola nie wykazała żadnych nieprawidłowości w przyznawaniu zasiłków przez OPS - powiedziała Jolanta Sieradzka, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego. - Doniesienia o naciskach na pracę komisji nie są sprawą administracyjną, tylko odpowiednich organów ścigania. W wyniku kontroli stwierdzono pewne nieporozumienia między wójtem, a niektórym pracownikami OPS-u - dodała. Kto zatem zbada sprawę ewentualnych nacisków na pracę komisji? Jeśli pod uwagę nadal będzie brana tylko kwestia prawidłowości udzielania zasiłków czy też oszacowanych strat, to prawdopodobnie sprawa szybko ucichnie. Jak zapewnia przewodnicząca Anna Sopata, komisja nie uległa naciskom i jej praca jest zgodna z przepisami, przeprowadzane kontrole nie wykażą zatem żadnych uchybień, a jedynie potwierdzą poprawność pracy komisji. Wątpliwości budzi kwestia ewentualnego usiłowania zawyżania strat, o czym doniosły pracownice tymbarskiego OPS-u. Z wypowiedzi urzędników i policji wynika, że nie wiadomo, kto ma skontrolować sprawę pod tym kątem. Przebywająca na urlopie Anna Sopata nie chciała udzielać informacji na temat przeprowadzanych czynności wyjaśniających. Według niej jest jeszcze na to za wcześnie. Po raz kolejny potwierdziła: - Były naciski i presja na pracę komisji, abyśmy zawyżyli straty powstałe w wyniku intensywnych opadów deszczu. Nigdy się tego nie wyprę, bo to jest prawda. Mam mocne argumenty, żeby potwierdzić naszą wersję - zapewnia. Dla posłanki Platformy Obywatelskiej, Julii Pitery gmina Tymbark znana jest m.in. ze słynnej afery, jaka miała miejsce w Katolickim Stowarzyszeniu Wychowawców prowadzącym szkołę w Piekiełku. Po publikacjach prasowych zainteresowała się również sprawą działania komisji. Uważa, że kontrole prowadzone przez Urząd Wojewódzki będą kluczowe dla dalszych kroków, jakie zamierza podjąć. - Mogę zapewnić, że będę działała konsekwentnie i nie pozwolę na zamiecenie jakichkolwiek nieprawidłowości pod dywan, tak jak nie pozwoliłam m.in. w przypadku szkoły w Piekiełku, gdzie też zaczęłam od zadania pozornie prostych pytań - twierdzi Julia Pitera. - Jest kilka miejsc na mapie samorządowej Polski, gdzie mimo rozmaitych zastrzeżeń nie widać poprawy. W takich przypadkach zawsze namawiam społeczności lokalne, by skutecznie brały sprawy w swoje ręce wystawiając dobrych konkurencyjnych kandydatów na wójtów czy burmistrzów i listy z dobrymi kandydaturami na radnych. To jest znacznie skuteczniejsza metoda, niż wieloletnie zmagania z krytykowaną władzą - dodaje posłanka. Jacek Bugajski Kuba Toporkiewicz Czytaj również: Spełniliśmy obywatelski obowiązek przy urnach Wyborom przyglądali się obserwatorzy z Armenii i Gruzji Radni burmistrza nie pytają