Pod koniec czerwca prezydent Krakowa nie otrzymał absolutorium. Jak podkreślali radni PO miał to być sygnał, że nadszedł czas na "gruntowne i głębokie" zmiany w sposobie zarządzania miastem. Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym uchwała o nieudzieleniu absolutorium, podjęta po upływie 9 miesięcy od dnia wyboru prezydenta i nie później niż na 9 miesięcy przed zakończeniem jego kadencji, jest równoznaczna z podjęciem inicjatywy przeprowadzenia referendum w sprawie jego odwołania. Krakowscy radni zdecydowali w środę, głosami popierającego prezydenta klubu Przyjazny Kraków i klubu Platformy Obywatelskiej, która zawarła z prezydentem Majchrowskim porozumienie o współpracy, że do referendum nie dojdzie. Natomiast radni PiS głosowali za przyjęciem uchwały. - Decyzja o nieudzielaniu absolutorium za rok 2011 była oparta o konkretne liczby, dane i negatywną ocenę wykonania budżetu. Jednocześnie jasno mówiliśmy, że nie jesteśmy zwolennikami referendum i to stanowisko podtrzymaliśmy - powiedział w środę przewodniczący klubu PO Grzegorz Stawowy. Jak informował przewodniczący Rady Miasta Krakowa Bogusław Kośmider (PO), gdyby do referendum doszło, kosztowałoby ono około miliona złotych.