- Nigdy w starostwie nie było tak nerwowo jak teraz. Niektórzy boją się podejmować decyzje w jakichkolwiek sprawach, aby za chwilę nie okazało się, że to niezgodne z wizją rządzących - mówi nam jeden z pracowników wadowickiego urzędu, pragnący zachować anonimowość. W piątek niespodziewanie z pracy zwolniony został Rafał Stuglik, koordynator w biurze promocji. To najbardziej doświadczony pracownik tego biura, pracował w nim od 11 lat. - Starosta nie wskazała w zwolnieniu żadnych merytorycznych uwag do mojej dotychczasowej pracy. Ba, zaledwie na początku czerwca przedłużyła mi funkcję koordynatora biura na dalszy okres - mówi zdziwiony Rafał Stuglik. Kilka dni wcześniej inny pracownik starostwa złożył doniesienie do prokuratury, z którego wynika, jakoby starosta wywierała na niego naciski podczas redagowania bezpłatnego biuletynu urzędu. Pracownik przebywa obecnie na zwolnieniu lekarskim, a sprawę wyjaśnia prokuratura. W efekcie tych zdarzeń - jak się dowiadujemy - grupa pracowników starostwa podjęła decyzję o powołaniu niezależnego związku zawodowego. Wydali oświadczenie do mediów, w którym czytamy m.in. "Wyrażamy kategoryczny sprzeciw zastraszaniu pracowników, zmuszaniu ich do wykonywania poleceń nie wchodzących w zakres ich czynności pracy, grożenia im zwolnieniem z pracy i co gorsza wcielaniem tych gróźb w czyn" - piszą w oświadczeniu. Dodajmy, że kilka miesięcy temu doszło do roszad we władzach powiatu. Od rządzenia odsunięci zostali wicestarosta i radni z PO. Starosta Teresa Kramarczyk z PiS zawiązała współpracę z krytykującym ją dotychczas klubem radnych "Sprawny Powiat" ze Zbigniewem Janoszem na czele, który został nowym wicestarostą. Wicestarosta odmówił wczoraj rozmowy z reporterem DP. MIROSŁAW GAWĘDA mgaweda@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Hala sportowa nawiązuje do góralskiej zabudowy Radni jak jeden mąż postawili się wojewodzie Był pijany i prowadził auto