Obecnie można szusować tylko na stoku w Morsku. To jedyny wyciąg czynny na Jurze. - Na stoku wzdłuż wyciągu jest nieco ponad 30 cm śniegu. Jeśli utrzymają się mrozy, to postaramy się dośnieżyć stok. W przyszły weekend zostaną utrzymane ceny promocyjne, czyli 1,5 zł za wjazd - mówi pracownica ośrodka Morsko. Na pięknie położnym u podnóża zamku stoku w Morsku są trzy wyciągi, czyli 320 m długości pojedynczy talerzyk oraz dwa dla dzieci. Wyjazd wyciągiem kosztuje 1,5 zł w tygodniu i 2 zł w weekend. Wczoraj, mimo lekkiej odwilży, szusowało tam całkiem sporo narciarzy. Nic dziwnego, na Śląsku zaczęły się ferie. Niestety, z racji na brak śniegu przed kilkoma dniami stanął wyciąg w Smoleniu. - Na stoku wzdłuż dłuższego wyciągu zostało może 30 proc. śniegu. Jeśli prognozy się potwierdzą i przyjdzie ochłodzenie rozpoczniemy naśnieżanie stoku. Liczę, że będą też opady śniegu. Zamontowaliśmy kamerę internetową, tak, aby narciarze sami mogli sprawdzić na naszej stronie internetowej, jakie są warunki - mówi Michał Siedlarski, właściciel ośrodka. W Smoleniu, poza trasą poprowadzoną wzdłuż 420 m długości wyciągu w tym sezonie zamontowano nowy 250 metrowy na "oślej łączce". Jeszcze dwa tygodnie temu chodziły obydwa wyciągi. W ubiegłym tygodniu, z racji na odwilż zamknięto krótszy wyciąg, a dłuższy wyciąg pracował dopiero od godz. 16. Przed weekendem zamknięto i ten wyciąg. - Żeby rozpocząć naśnieżanie stoku armatkami temperatura powinna wynosić 4-5 stopni poniżej zera - wyjaśnia właściciel. Przygotowanie stoku to znaczne koszty. Godzina pracy jednej tylko armatki śnieżnej, to prawie 200 zł. Aby naśnieżyć stok armatki muszą pracować przez kilka nocy. Do tego trzeba doliczyć koszt przygotowania stoku ratrakiem. Razem - kilkadziesiąt tysięcy złotych na sezon. Zamknięto także wyciąg w Cisowej. Jeszcze trzy tygodnie temu na stoku leżała ponad 80 cm grubości warstwa śniegu. Teraz są przetarcia i na razie wyciąg nie pracuje. W tym sezonie, w Cisowej poza krótszą trasą poprowadzoną wzdłuż podwójnego orczyka, była też czynna druga, poprowadzona łukiem, która ma 700 m. Niestety zostało go zbyt mało, aby jeździć na nartach. Z tych samych przyczyn zamknięte są wyciągi w Paczółtowicach koło Krzeszowic, jak również 170 m długości pojedynczy wyciąg talerzykowy w Jaroszowcu (gmina Klucze). W Jaroszowcu nie sztucznego naśnieżania, dlatego w tym sezonie wyciąg pracował, przez niespełna dwa tygodnie. W poprzednich latach bywały sezony, kiedy wyciągu nie uruchamiano w ogóle. Warto dodać, że w poprzednim sezonie narciarskim, w Morsku, Smoleniu, Cisowej i Paczółtowicach można było szusować prawie do połowy marca. SYP Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Można zdobyć 100 mln na zakład przerabiający śmieci Nie chcą sądzić lekarzy Bus wpadł w poślizg