Wczesnym rankiem, tuż po otwarciu placówki, weszła do środka, upewniwszy się wcześniej, że nie ma tam nikogo poza naczelniczką Marią F. Z jej zeznań wynika, że napastniczka miała na głowie kominiarkę, a w ręku trzymała kij owinięty materiałem. Zażądała wydania pieniędzy, a kiedy usłyszała, że żadnej gotówki nie dostanie, po prostu wyszła. Wtedy Maria F. powiadomiła policję i ochronę. Ponieważ źle się poczuła, wezwano karetkę pogotowia. W szpitalu okazało się, że przeszła zawał serca, choć biegli wykluczyli, by miał on bezpośredni związek z nieudanym napadem na poczcie. Mimo niepowodzenia, Danuta R. podjęła kolejną próbę zdobycia gotówki. Tydzień później, tym razem uzbrojona w nóż, pojawiła się w placówce jednego z banków przy Placu Staszica. Poczekała na moment, gdy wewnątrz został tylko jeden pracownik, po czym nakleiła na drzwiach kartkę z informacją o zamknięciu banku z powodu awarii systemu i weszła do środka. Na głowę naciągnęła kaptur od bluzy i dodatkowo założyła przeciwsłoneczne okulary. Podbiegła do pracującego w banku Tomasza K. i zażądała wydania pieniędzy. Mężczyzna zeznał, że starała się go zastraszyć, przykładając mu nóż do brzucha. Bankowiec wykazał się jednak odwagą, złapał kobietę za ręce i wypchnął za drzwi. Akurat stał tam klient, który pomógł obezwładnić napastniczkę i unieruchomić ją aż do momentu przybycia na miejsce policji. Danuta R. wyjaśniła w śledztwie, że przyczyną jej desperackich działań były kłopoty finansowe. Kobieta zaciągnęła kredyty w kilku bankach, nie informując o tym rodziny. Do czerwca tego roku starała się na bieżąco spłacać zobowiązania, ale zgubiła dowód osobisty, co zakłóciło terminowość regulowania rachunków. Rosło zadłużenie, naliczano karne odsetki. Wtedy postanowiła szybko zdobyć gotówkę, szukając jej właśnie na poczcie i w banku. Podkreśliła, że nikogo nie chciała skrzywdzić, a kij i nóż służyły jedynie do zastraszenia pracowników. Prokuratura uznała, że jej wyjaśnienia zasługują na wiarę, a ona sama wyraziła skruchę. Powołani do sprawy biegli, nie znaleźli podstaw do kwestionowania jej poczytalności. Danuta R. do października była tymczasowo aresztowana, a ponieważ sąd nie dopatrzył się konieczności dalszego stosowania tego drastycznego środka zapobiegawczego, wybrał znacznie lżejszą formę, czyli poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju. Oznacza to, że kobieta będzie odpowiadała w sądzie z wolnej stopy. SZEL Czytaj więcej: Uwaga, sarna na drodze Skomputeryzowana policja Śledztwo w sprawie wysiedleń umorzone