Scenariusz napadu był ten sam co zwykle. Do pustego małego oddziału wchodzi mężczyzna w kominiarce na głowie. Podchodzi do pracownicy i zza kurki wyciąga przedmiot przypominający pistolet. Krótka rozmowa, ostrzeżenie o możliwości użycia broni i żądanie wydania pieniędzy. Po kilkudziesięciu sekundach zamaskowany bandyta wychodzi z pieniędzmi z banku. Poszukiwany to niski (160 centymetrów) mężczyzna. Miał na sobie jeansy i czarną kurtkę. Jego tropem podążają psy.