W krakowskim Międzynarodowym Porcie Lotniczym im. Jana Pawła II dzikie ptaki są latającymi przeszkodami, które stanowią zagrożenie dla samolotów. Odstrasza się je hukiem, światłem, nagranymi odgłosami paniki. Straszy się też sokołem. Sokół na etacie Drapieżniki zaczynają dyżur o godz. 7 rano. O tej porze ptaków jest najwięcej, samolotów - jeszcze niewiele. Sokolnik Marcin Bonczar patroluje okolice pasa jeepem, w którym zainstalowana jest grzęda dla skrzydlatych podopiecznych. "Powietrzną obroną" lotniska zajmują się trzy sokoły wędrowne. Był jeszcze raróg, ale zginął na służbie. - Gdy wypatrzę ptaki przez lornetkę, zaczyna się praca moich drapieżników. Puszczam je i płoszą ptaki. Potem sokoły dostają mięsną nagrodę - informuje Bonczar. Zezwolenie na start sokoła musi wydać wieża kontrolna, bo wszelki ruch w okolicach pasa jest nadzorowany. Wewnątrz sokolniczego jeepa też obowiązują "przepisy bezpieczeństwa". Ptaki są uwiązane do grzędy. Nie lubią stadnego życia, więc mogłyby się pobić. - Współdziałanie z takim drapieżnikiem polega na spełnianiu jego potrzeb. Dostaje jedzenie, ma możliwość wyżycia się. Nie tresuję ich, wykorzystuję tylko naturalne tendencje. Gdyby sokół był niezadowolony ze mnie, poleciałby sobie - mówi Bonczar. Zęby prewencji W krakowskiej policji służy 27 psów. Są czworonożni spece od wykrywania narkotyków, materiałów wybuchowych, zwłok. Jednak większość stanowią psy patrolowo-tropiące. - Policjant może się zastanawiać, gdy ma użyć siły. Wyszkolony pies wie, po co ma zęby. Działa bez wahania. To właśnie sprawia, że mały pododdział z psami bywa skuteczniejszy od licznej grupy policjantów - wtajemnicza mł. insp. Sławomir Oczkowski z Wydziału Prewencji w krakowskiej Komendzie Wojewódzkiej Policji. Podczas zabezpieczania meczu służbowe wilczury tworzą sforę. W stadzie agresja wzmaga się i wtedy nie ma żartów. Pies potrafi dać się we znaki nawet, gdy pysk ma zasłonięty. Wtedy siniaczy przeciwnika kagańcem. Psy ma także Straż Ochrony Kolei, a straż miejska "uzbroiła się" w nie w ubiegłym roku. Tropiciele Psy pracujące w krakowskiej Izbie Celnej to dziewięć labradorów i jeden wilczur. - Siedem czworonogów szuka narkotyków, trzy wyspecjalizowano w tytoniu - zdradza Tomasz Kierski, rzecznik IC. "Pracują" na lotnisku w Balicach i tzw. grupach mobilnych w Nowym Targu i Nowym Sączu. Uczestniczą w przeszukiwaniach, rewizjach, a nawet w działaniach profilaktycznych w szkołach. - Psy znajdują narkotyki nie dlatego, że same są na narkotykowym głodzie - oburza się na obiegowe plotki Tomasz Kierski. Wszystko oparte jest na zabawie: - Gdy znajdą narkotyk czy tytoń, nagradzane są zabawką i pieszczotami opiekuna. W reklamie Tina (13 lat) i Bulka (5 lat) nie zmieniają posady od lat. Wystarczy im kilkudniowy urlop i znów chętnie wracają do pracy. Zabawiają klientów i nadzorują, co dzieje się w restauracji Ariel. - Przychodzą ze mną rano do pracy i wychodzą, kiedy zamykamy - wyjaśnia właścicielka Ariela, Teresa Adamczyk-Godyń. Pudle mają jeszcze jedno ważne zadanie. Prowadzą selekcję klientów restauracji. - Nie wszystkim podoba się obecność psów w knajpie. Ale ja wychodzę z założenia, że jeśli ktoś nie lubi psów, to nie jest dobrym człowiekiem i równocześnie może do nas w ogóle nie przychodzić - przyznaje pani Teresa. Pomocnicy - To ręce niepełnosprawnego człowieka - tak o psach asystujących mówi Grzegorz Duda z Fundacji Alteri, zajmującej się szkoleniem i przekazywaniem psów asystujących. Szkolenie każdego zajmuje około dwóch lat. - Podstawowym zadaniem takiego psa jest podnoszenie przedmiotów, które wyślizgnęły się z rąk niepełnosprawnej osoby. Jednak dobrze wyszkolone psy potrafią również zamykać i otwierać drzwi, szafki, pomagać człowiekowi wstać z łóżka, przyciągnąć wózek, a nawet znaleźć i podać telefon w sytuacji awaryjnej. Terapeuci Około 10 koni w Krakowie i okolicach pracuje codziennie z osobami niepełnosprawnymi, upośledzonymi umysłowo lub niedostosowanymi społecznie. - To ciężka praca i nie może jej wykonywać każdy koń - tłumaczy Aleksandra Włodarczyk, prezes krakowskiej Fundacji "Hipoterpia" na rzecz Rozwoju Rehabilitacji Konnej. - Poza harmonijną budową koń musi odznaczać się przede wszystkim łagodnym, spokojnym i zrównoważonym charakterem, nie może się płoszyć i źle reagować na często niesprawne ruchy pacjenta. Z dorożką Nielekką pracę mają dorożkarskie konie. Zwykle w sezonie mają pobudkę o godz. 6 rano, dostają paszę i picie, dwie godziny później następuje toaleta - czesanie, itd. Same muczą doczłapać z podkrakowskiej wsi na Rynek Główny, co zajmuje zwykle 1-1,5 godziny, by od 11-12 stanąć na stanowisku. W zależności od pogody i turystów pracują do godz. 21-24. Zwykle to 10 kursów po ok. 25 minut. - Koń dorożkarski musi być spokojny. Nie może bać się samochodów i ruchu ulicznego - mówi Kinga Wynorowska, dorożkarka. - Zwierzaki miewają swoje "choroby zawodowe". Wystarczy, że dostaną alergii na kurz albo staną się wrażliwe na hałas i wtedy trzeba je przenieść do dużo spokojniejszego Zakopanego - wyjaśniają dorożkarze. Śmierć na służbie Policja w Krakowie wyjaśnia niecodzienną śmierć drapieżnego ptaka - raroga stepowego. 1 maja policjanci zostali powiadomiona przez Międzynarodowy Port Lotniczy w Krakowie o zagrożeniu dla startujących i lądujących samolotów. Powodem była śmierć drapieżnika, płoszącego ptactwo nad lotniskiem. Zabitego raroga znaleziono na terenie posesji przy ul. Powstania Styczniowego. Właściciel tego domu stwierdził, że zabił ptaka, bo ten miał zagrażać hodowlanym gołębiom. Policja wyjaśnia okoliczności śmierci raroga. Łukasz Grzymalski, Jerzy Kłeczek,Katarzyna Ponikowska,Ewelina Zambrzycka