Blachy z numerami rejestracyjnymi są tylko jednym z elementów samochodu, które kierowcy tracą na Portowej. Przy dziurach w jezdni poniewierają się fartuchy do kół i plastikowe części. Tablice rejestracyjne są najlepiej wyeksponowane. Znalazły się wysoko nad asfaltem. - Gość podjechał koparką, żeby je tam zawiesić - mówi pracownik z pobliskiej betoniarni. Gdy na Portowej jest względnie sucho, widać kartery w nawierzchni. Kierowcy zwalniają i bardzo ostrożnie przejeżdżają przez drogową pułapkę. Gdy pada, trudniej pokonać wrogi teren. Ogromna kałuża zakrywa głębokie jamy, auto wpada prosto w dziurę. Drogowcy twierdzą, że jest tylko cień szansy na remont ulicy. Na kapitalną przeróbkę, która wiązałaby się z budową kanalizacji, wciąż nie ma pieniędzy. Jacek Bartlewicz z krakowskiego Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu mówi, że niezbędne miliony już dwa razy "wypadły" z budżetu. - A doraźne naprawy to wyrzucanie pieniędzy do kałuży - dodaje. Tablice rejestracyjne na słupie to symbol bezsilności służb miejskich. Tworzenie takich "pomników" może zachęcić urzędników do rozwiązywania drogowych problemów. Jednak, według policjantów, wieszanie tablic na słupach nie jest najwłaściwszym sposobem postępowania ze znalezionym mieniem. - Należało raczej odnieść na komisariat - mówi Katarzyna Cisło z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Łukasz Chmielowski redakcja.krakow@echomiasta.pl Dlaczego mamy takie drogi a nie inne? Podyskutuj