Reklama

Nagrali policjanta w Zakopanem. "To nie był atak na przechodnia. Ewidentna prowokacja"

Ta reakcja policjanta w ostatni weekend w Zakopanem wywołała wiele kontrowersji. Dlaczego funkcjonariusz wykonał nagły ruch w stronę przechodnia, który go nagrywał telefonem komórkowym? – Ruch był gwałtowny, ale nie był to atak na przechodnia, który najpierw nerwowo się odsunął, a potem kontynuował nagrywanie – mówi Interii mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Jego zdaniem wcześniej była "ewidentna prowokacja".

- Będziemy dokładnie wyjaśniać sprawę. Na razie policjant ma wolne po weekendzie, potem chcemy usłyszeć jego wersję - dodaje rzecznik. 

W ostatni weekend w Zakopanem było w ogóle gorąco, choć nie dosłownie. Policja informowała o ulicznych bójkach, a także awanturach w hotelach i pensjonatach. Interwencji było nadzwyczaj dużo, w sumie około 300. Głównie wobec nietrzeźwych, wulgarnych i agresywnych osób. 

Jak się dowiedzieliśmy, nałożono 164 mandaty, w tym 121 za brak maseczek. Za wykroczenia porządkowe zostanie też skierowanych 49 wniosków do sądu o ukaranie, a dwie sprawy są prowadzone za czynną napaść na funkcjonariuszy.    

Reklama

- Większość interwencji była reakcją na łamanie obostrzeń sanitarnych. Miało to tylko i wyłącznie na celu ochronę życia i zdrowia ludzkiego. Niestety, podczas czynności tego typu policjanci coraz częściej spotykają się  na ulicy z obelgami czy hejtem w Internecie. W sobotę w na Krupówkach również słychać było wyzwiska pod adresem mundurowych - mówi nam mł. insp. Sebastian Gleń i dodaje, że słychać to na jednym z filmów zamieszczonych w mediach społecznościowych.

Na tym materiale widać także przypadek nachalnego mężczyzny, który chodził za policjantami, filmując ich smartfonem i nie zachowując przy tym wymaganego dystansu. W pewnym momencie nagle przysunął telefon do twarzy jednego z policjantów. Widzimy jak mundurowy, mając przed oczami aparat, zbliżył twarz jeszcze bardziej do obiektywu - mówi rzecznik małopolskiej policji, przyznając, że ruch był gwałtowny, nie miał jednak nic wspólnego z atakiem na turystę. 

Według Glenia, była to "ewidentna prowokacja" ze strony mężczyzny. - Sprawę jest wyjaśniamy. Warto też przypomnieć, że w czasie epidemii jest wymagany dystans 1,5 metra. Tymczasem ten domorosły filmowiec nie tylko naruszył ten dystans w stosunku do policjanta, ale również jego strefę osobistą - uważa rzecznik.

RP 



INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy