Muzeum ma obejmować teren ok. 40 ha. Przewiduje się uporządkowanie zieleni, postawienie tablic informacyjnych i wyznaczenie trasy do najważniejszych miejsc, np. placu apelowego, reliktów baraków, miejsc straceń czy palenia ciał. Powstaną też dwa nowe obiekty: Memoriał, gdzie znajdzie się wystawa na temat historii obozu, oraz Centrum Edukacyjne. Planowany koszt inwestycji to 50 mln zł. Protestujący przeciwko tej inicjatywie utworzyli na Facebooku grupę "Stop Ogradzaniu Krzemionek". "Nie chcemy komercjalizacji turystycznej tego miejsca. Co dla nas oznaczają plany muzeum i miasta Krakowa? 500 000 zwiedzających to 28 autokarów dziennie, w każdy dzień roku, parkujących przy Kamińskiego, zwiększające prawdopodobieństwo korków. To meleksy jeżdżące po ulicy Wielickiej i Kamińskiego. To zniszczenie terenów zielonych pod budowę parkingu. To zabranie mieszkańcom jedynego zielonego terenu w okolicy, gdzie można pójść na spacer, pobiegać, nauczyć dziecko jeździć na rowerze" - czytamy na Facebooku. - My nie jesteśmy przeciwko upamiętnieniu tego miejsca. Chcemy tylko, aby na terenach obozu powstały ogrody pamięci, pełne kwiatów, ozdobnych krzewów, żeby ten teren był otwarty, dostępny dla wszystkich mieszkańców - mówi Lucyna Kojm z grupy "Stop Ogradzaniu Krzemionek". Teren nie będzie zamknięty dla mieszkańców Michał Niezabitowski, dyrektor Muzeum Krakowa, wyjaśnia, że teren nie będzie zamknięty dla mieszkańców. - Nie jest prawdą, że chcemy ogrodzić ten teren, chodzi tylko o oznaczenie granic obozu, aby ludzie wiedzieli, na jaki obszar wchodzą. Wszystkie drogi będą otwarte, nie będzie tam nawet bram - mówi. Po proteście mieszkańców upadła także koncepcja ustawienia na granicy obozu metalowych sztachet co 75 cm. Planuje się natomiast oznaczyć miejsca, gdzie były baraki, dokonywano egzekucji, gdzie był plac apelowy. - To będą tabliczki przy samej ziemi. Sam Memoriał powstanie w niewielkim budynku częściowo wpuszczonym w ziemię - mówi Niezabitowski. Mieszkańcy obawiają się też, że przy wprowadzaniu w życie koncepcji muzeum dojdzie do wycięcia drzew na tym terenie. - Kraków ma już i tak za mało zieleni - argumentuje Lucyna Kojm. Chcą całkowitego odrzucenia projektu Władze miasta poszły już protestującym na rękę i zrezygnowały ze stworzenia obrysu baraków i wybudowania kładki łączącej Szary Dom (gdzie znajdowała się administracja obozowa, a w piwnicach karcer) z budynkiem Memoriału. Mieszkańcy chcą jednak, aby całkowicie odrzucić obecny projekt zagospodarowania byłego obozu. Według nich, za bardzo ingeruje on w zieleń. "Czy koniecznie trzeba mordować ludzi, aby upamiętnić zamordowanych? Tak! Morduje nas smog, zanieczyszczenie środowiska, zmiany klimatyczne, betonowanie miasta i wycinka drzew. Terenów zielonych jest za mało, drzewa są niszczone" - piszą protestujący w oświadczeniu dla mediów. Dyrektor Michał Niezabitowski zapewnia jednak, że nie dojdzie do likwidacji zieleni na terenie obozu. Wyciętych zostanie tylko część drzew i krzaków poza terenem obozu, w miejscu, gdzie ma zostać wybudowany Memoriał i parking. - Musimy stworzyć miejsca dla samochodów i autobusów, bo inaczej doprowadzimy do komunikacyjnego chaosu. Muzea zawsze cywilizują przestrzeń, wpłynie to więc na poprawę warunków mieszkania w okolicznych blokach - zapewnia dyrektor. Ktoś chce zrobić na tym biznes? Mieszkańcy uważają także, że miasto forsuje budowę muzeum w tym miejscu, "bo ktoś chce zrobić na tym biznes". - Wejście na teren obozu będzie bezpłatne, natomiast - tak jak w innych obozach - trzeba będzie zapłacić za usługę przewodnika - odpowiada Niezabitowski. Jego zdaniem, tezy przedstawiane przez grupę "Stop Ogradzaniu Krzemionek" nie są zgodne z rzeczywistością. - Sama nazwa grupy sugeruje, że ktoś chce odebrać mieszkańcom Krakowa teren zielony. Tymczasem chodzi przecież o miejsce zagłady. W tym miejscu ludzie cierpieli w niewymowny sposób - podkreśla dyrektor. Cały obóz Plaszow rozciągał się na terenie 80 ha. Po wojnie władze komunistyczne dopuściły do zabudowy części tego obszaru, stoją tam teraz bloki, sklepy, stacja benzynowa. Miejsce pamięci ma zostać urządzone w najważniejszej części obozu. Na terenie obozu zginęło ok. 5 tys. osób Pełna liczba ofiar obozu jest trudna do ustalenia, ponieważ Niemcy zniszczyli dokumentację. - Wiemy, że na terenie obozu zginęło ok. 5 tys. osób. Przez przez obóz przeszło kilkadziesiąt tys. Żydów, Węgrów, Polaków, Słowaków. 25 tys. osób przebywało w nim w momencie największego natężenia. Rozrzucone zostały tu popioły 8-10 tys. ofiar. Ok. 2 tys. Polaków zostało przywiezionych na teren obozu i rozstrzelanych - mówi Niezabitowski. Tymczasem obecnie teren ten nie zawsze traktowany jest w odpowiedni sposób. - Zdarza się tu wypalanie traw, urządzanie imprez, wyprowadza się psy na terenie cmentarzy żydowskich, na miejscach masowych rozstrzelań i masowych grobów - mówi Tomasz Owoc, kierownik pracowni Muzeum-Miejsce Pamięci KL Plaszow Muzeum Krakowa. W czasie likwidacji obozu, Niemcy, zacierając ślady, ekshumowali i palili ciała pomordowanych osób. Wtedy na terenie całego obozu rozsypano 17 wozów ludzkich popiołów. - Naszym obowiązkiem jest szanowanie i dbanie o miejsca spoczynku tysięcy ludzi, ofiar obozu koncentracyjnego Plaszow - podkreśla Tomasz Owoc. 2002 roku teren po obozie KL Plaszow został wpisany do rejestru zabytków. Obecnie trwa spór pomiędzy mieszkańcami ul. Lecha a gminą Kraków o bezumowne użytkowanie terenu. Mieszkańcy chcą usunięcia części terenu z wpisu do rejestru zabytków. W 2007 roku rozstrzygnięty został konkurs na architektoniczno-urbanistyczne zagospodarowanie terenu obozu koncentracyjnego Plaszow w Krakowie. Na podstawie wykonanego projektu uzyskano pozwolenie na budowę, które jest aktualne. Ustępująca w 2018 roku Rada Miasta Krakowa podjęła uchwałę kierunkową zobowiązującą prezydenta Krakowa do powołania instytucji kultury zajmującej się terenem obozu koncentracyjnego Plaszow w Krakowie.