Prawie dokładnie czternaście lat temu na "Świętej Górze" narciarzy leżało 355 centymetrów białego puchu. Biorąc pod uwagę, że opady śniegu mają potrwać jeszcze do końca tygodnia,jest bardzo prawdopodobne, że rekord ten zostanie pobity. - Nie da się przewidzieć, czy rekord zostanie pobity, czy nie - to faktycznie będzie zależało od intensywności opadów w najbliższym czasie - mówi Apoloniusz Rajwa, przewodnik tatrzański, ratownik TOPR, który w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych przepracował 12 lat w obserwatorium meteorologicznym na Kasprowym Wierchu. - Jest to zupełnie normalne, że największe wartości grubość pokrywy śniegu osiąga pod koniec zimy - tak komentuje on fakt, że najwyższa dotychczas zanotowana wartość miała miejsce w kwietniu, już w kalendarzowej wiośnie. Bowiem wysoko w górach śnieg odkłada się przez całą zimę, nie topniejąc z powodu niskiej temperatury i małego nasłonecznienia. Z tych powodów swoje maksimum pokrywa śniegu osiąga wtedy, gdy w dolinach panuje już wiosna. Czy ta zima jest więc w jakimś innym zakresie specyficzna? - Tegoroczny marzec był wyjątkowy ze względu na brak długich okresów słonecznych, tak typowych dla tej pory w górach - to powodowało, że śnieg ze wcześniejszych opadów nie topił się, a jedynie trochę osiadał. Było tylko kilka dni słonecznych - a to jest wynik zdecydowanie odbiegający od wieloletniej średniej. Niestety tak duże ilości śniegu nie oznaczają - na razie - wyśmienitych warunków dla narciarzy, przynajmniej tych jeżdżących po przygotowanych stokach. Kolejki krzesełkowe ostatnio często nie kursują ze względu na trudne warunki pogodowe. Czwarty stopień zagrożenia lawinowego oznacza duże niebezpieczeństwo nawet na obszarze udostępnionych tras, tym bardziej zaś poza nimi. Przejście pomiędzy górnymi stacjami "krzesełek" odbywa się przez szczyt Kasprowego, a nie niebezpiecznym w tych warunkach trawersem nad Doliną Cichą. LK