Nie wie czy mu pomagają, ale bierze je już niejako z przyzwyczajenia. Michał swe problemy depresyjne leczy u homeopaty. Jest 24 letnim studentem Akademii Rolniczej. Od liceum boryka się z problemami psychicznymi. Cierpi na zespół chorób afektywnych, które objawiają się u niego sezonową depresją. Próbował sięgać po różnego rodzaju pomoc, leki, spotkania z psychologiem... skuteczny okazał się dopiero Sierioża - były lekarz rosyjskiego pochodzenia, prowadzący przychodnię homeopatyczną. Homeopatia jest metodą leczniczą opracowaną przez S.F.Ch. Hahnemanna. Polega na stosowaniu najmniejszej dawki leku, którą osiąga się przez kolejne rozcieńczenia. Podstawowa zasada homeopatii polega na leczeniu podobnego podobnym. Wielu naukowców i lekarzy odrzuca jednak jej dorobek. - Podawane leki homeopatyczne działają raczej na zasadzie Placebo, tzn. pacjent je zażywający wmawia sobie, że mu pomogą, oczekuje tego. Jeśli są jakieś efekty ich stosowania to właśnie z tego wynikają. Gorzej, kiedy pacjent porzuca konwencjonalne metody leczenia powierzając swój los tylko homeopatii. W przypadku chorób poważnych i przewlekłych takich jak np. AIDS, kończy się to zwykle tragicznie - wyjaśnia lekarz medycyny Barbara Piwko. Problemy Michała zaczęły się ujawniać pod koniec liceum. - To był radosny okres w moim życiu. Dużo się bawiłem, alkohol, marihuana, z czasem coraz mocniejsze dragi. Czułem się królem świata, nie było dla mnie rzeczy niemożliwych. Ego miałem tak przerośnięte, że było bliskie piekielnej eksplozji - wspomina Michał. - Po tygodniach euforii przyszło jednak załamanie, zacząłem mięć jakieś lęki. Im częściej je miałem tym więcej ćpałem, było coraz gorzej. Doszło do tego, że przestałem wychodzić z domu. Bałem się tego, co na zewnątrz, nie potrafiłem poradzić sobie z rzeczywistością - opowiada. Rodzina Michała szybko zauważyła jego problemy. - Rodzice jeździli z nim do psychologów, brał mnóstwo leków psychotropowych. Trochę pomagało, ale to już nie był ten sam "nasz" Michał - wspomina jego siostra, Iga. Gdy wydawało się, że nic już się nie da zrobić. Lekarze załamywali ręce, a leki zaczęły mieć raczej negatywny niż pozytywny wpływ na chorego, kuzyn polecił im znajomego homeopatę Siriożę. Tajemniczy znachor wykształcenie medyczne zdobył w Rosji. Do Polski przyjechał na początku lat `90. Początkowo pracował w szpitalu, by po kilku latach porzucić praktykę i oddać się krzewieniu homeopatii w Małopolsce. - Pierwsza wizyta u doktora trwała godzinę. Byłem sceptyczny. Zadawał mi dziwne pytania, niespecjalnie wiedziałem, czemu one miały służyć. Na koniec wyciągną z biurka zawiniątko pełne maleńkich pigułek, które kazał mi zażywać w równych odstępach czasu - opowiada Michał. Jego stan zaczął się poprawiać. Zdał maturę dostał się na studia, jednym słowem wyszedł na prostą. - Rodzice całą zasługę tego ozdrowienia przypisali rosyjskiemu medykowi - wspomina Iga. - Sami zaczęli korzystać z jego pomocy. Mnie też zmusili. Całą rodziną jeździliśmy tam raz w miesiącu. Opowiadaliśmy, co nas boli, gdzie nas strzyka. Sierioża chwilę drapał się po głowie, po czym wyciągał kolejne zawiniątko pełne pigułeczek - wspomina. Wieść o homeopacie szybko rozniosła się po okolicy. Miał coraz więcej pacjentów. Zbudował piękny dom z dużym garażem, w którym stoi najnowszy model mercedesa. - Wiele razy przekonywałem rodziców, że to kolejny Rasputin. Najzwyklejszy oszust, który bogaci się kosztem naiwnych ludzi. Nie chcieli mnie słuchać - mówi Wit, młodszy brat Michała. - Też do niego jeździłem, gdy byłem młodszy. Wymyślałem jakieś choroby i potem obserwowałem, które zawiniątko mi da, miał je posegregowane wg. przeznaczenia. Zawsze dawał to samo. Oczywiście nie mogłem nic powiedzieć, bo potem matka nie odzywałaby się do mnie przez tydzień. Ona wciąż traktuje go jak świętego - podkreśla. - Problemy psychiczne czy też stany depresyjne mogą wynikać z nadużywania, zwłaszcza twardych, narkotyków. Pacjent równie szybko otrząsa się z problemów jak w nie wpadł, ale pod warunkiem odstawienia używek - mówi Barbara Piwko. - W przypadku Michała tak właśnie najprawdopodobniej było, ale nie możemy wykluczyć, że stosowanie tych pigułeczek, które w swej istocie nie wpływały na organizm, pomogło mu uwierzyć, że wraca do formy - dodaje. - Cały czas przyjmuję specyfiki Serioży. Mam cały zestaw ponumerowanych paczuszek. Jedne są na koncentrację inne na samopoczucie, jeszcze inne na bóle głowy. Nie wiem czy mi pomagają, biorę je już z przyzwyczajenia, no i żeby mamie nie robić przykrości - kończy Michał. Autor: Damian Sikorski