Ta perspektywa - ze względów proceduralnych - wciąż się oddala. Ale dyrekcja muzeum ma już plan, jak poradzić sobie z tym problemem. Najbardziej znani artyści współcześni walczą o możliwość wystawienia instalacji przed gmachem National Gallery na londyńskim Trafalgar Square. Tu pojawiały się już projekty skandalizującej ulubienicy brytyjskiej prasy, Tracey Emin, czy znakomitego współczesnego artysty odwołującego się do swojej indyjskiej tożsamości, Anisha Kapoora. Do tych wzorców chce nawiązać krakowskie Muzeum Narodowe. Przed Gmachem Głównym rozpocznie się budowa podziemnego parkingu, a wtedy sprzed budynku znikną samochody. Władze placówki chcą, by w tym miejscu powstało Muzeum Forum, czyli przestrzeń, gdzie prezentowane będą projekty współczesnych artystów w przestrzeni miejskiej. - To szansa na stworzenie miejsca dyskusji pomiędzy artystami i mieszkańcami. Mamy okazję wyjść ze sztuką do ludzi - tłumaczyła na łamach "Dziennika Polskiego" Zofia Gołubiew, dyrektor Muzeum Narodowego. - To ma być miejsce sprzyjające dyskusji o sztuce. Chcemy stworzyć przestrzeń otwartą na miasto. Taką, w której artyści spotkają się z publicznością. Tu pojawiać się będą rzeźby, instalacje, happeningi, tu prowadzić będziemy warsztaty dla dzieci - dodała. To zresztą nie jest pomysł nowy. Jeszcze w latach 30. poprzedniego wieku, kiedy powstawał gmach Muzeum Narodowego w Krakowie, Czesław Boratyński, Edward Kreisler i Bolesław Schmidt, jego projektanci chcieli przed głównym wejściem stworzyć publiczny plac. Na przeszkodzie stanęła II wojna światowa. Co ciekawe, chęć współpracy wyrazili już artyści tej miary co Magdalena Abakanowicz czy Jarosław Kozakiewicz. Ale na przeszkodzie wciąż stoi parking. W 2008 r. miasto podpisało z muzeum umowę o możliwości wykorzystania terenu, ale dopiero po powstaniu parkingu podziemnego. I tu zaczyna się problem. Z powodów proceduralnych jego budowa stale się odwleka. - Dostałam odpowiedź od miasta, że nie usunie miejsc postojowych do czasu budowy parkingu podziemnego. A że wszystko się opóźnia, więc zapewne auta nie znikną do końca 2011 r. albo nawet początku 2012 r. Znów kolejny rok będziemy musieli męczyć się z samochodami, a Wyspiański patrzący z cokołu pomnika wciąż będzie "wielkim parkingowym" - komentuje Zofia Gołubiew. I podkreśla, że muzeum ma plan, jak poradzić sobie z sytuacją. - Chcemy płacić miastu tyle, ile na tym parkingu zarabia. Jeszcze nie wiemy, czy nas na to będzie stać, ale jesteśmy gotowi negocjować. Wszystko zależy, kiedy ostatecznie skończymy projekty dla tego miejsca. No i czy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie uzna takich wydatków za niegospodarność. Ale zrobimy wszystko, by plac jak najszybciej stał się miejscem nie tylko dla artystów, ale przede wszystkim dla publiczności - dodaje Gołubiew. Jak informuje urząd miasta, działka na razie "objęta jest umową dzierżawy terenu zawartą w trybie przetargowym na czas nieoznaczony", ale istnieje możliwość jej rozwiązania w każdym momencie z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia. Aktualnie miesięczna rata czynszu dzierżawnego za wspomniany teren wynosi 6258,23 zł brutto. Łukasz Gazur lukasz.gazur@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Żołnierskie wyzwanie Tarnów broni się przed wakacyjną drożyzną Inwestycja idzie jak po maśle