Śledczy przystąpili do działania po tym, jak do prokuratury wpłynęły anonimowe zawiadomienia o sytuacji w GOPS. Informacje dotarły również do redakcji "Dziennika Polskiego". Pracownicy ośrodka twierdzili, że kierownik placówki znęca się nad nimi psychicznie. Przykładem miało być, według autorów wiadomości, zmuszanie jednego z nich, pod groźbą zwolnienia, do wykonania czynności, które do niego nie należą. Prok. Tomasz Moskwa podkreśla, że śledztwo było prowadzone pod kątem art. 218 Kodeksu Karnego, czyli uporczywego i złośliwego naruszania praw pracowniczych. Pokrzywdzonych czuło się kilka osób. Jednak postępowanie zostało umorzone. Powód? - Nie było danych dostatecznie uzasadniających popełnienie tego czynu - wyjaśnia prok. Moskwa. Lech Kochański, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Miechowie, w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" twierdził, że nie wiedział o decyzji prokuratury. Nie chciał jednak się w tej sprawie wypowiedzieć. - Jest umorzenie i tyle. Co tu komentować - zaznacza kier. Kochański. Komentarzy nie unika za to burmistrz Krzysztof Świerczek, który również podkreśla, że o sprawie umorzenia dowiedział się dopiero podczas rozmowy z "Dziennikiem Polskim". Zapewnia, że od początku był zadowolony, że prokuratura zbada to, co działo się w GOPS-ie. - Czasami środowiska pracownicze same prowokują sytuacje, które wywołują sztuczne konflikty. Być może w przypadku tej placówki pojawiły się niedomówienia lub uprzedzenia. Dlatego dobrze się stało, że ktoś z zewnątrz spojrzał na sprawę - podkreśla burmistrz. Zaznacza, że dla niego najważniejsze jest dobre funkcjonowanie każdej jednostki gminnej. Jego zdaniem księgowość na pewno nie była mocną stroną w GOPS. - Nie najlepsze relacje między pracownikami rzutowały na sposób sporządzania sprawozdawczości finansowej placówki. Kierownik GOPS-u został postawiony w trudnej sytuacji. Od stycznia zarówno księgowa jak i jej pomocnica były na zwolnieniach lekarskich. Dlatego musieliśmy wzmocnić księgowość - przypomina Krzysztof Świerczek. Podkreśla, że - zarówno relacje między pracownikami - jak i zmiany kadrowe nie powinny kreować jednoznacznego i negatywnego wizerunku danej placówki. - Nie można wszystkich działań sprowadzać do mobbingu - komentuje burmistrz. Wiceburmistrz Wojciech Pengiel dodaje, że źle się dzieje, skoro różnice zdań nie są wyjaśniane w kręgu osób zainteresowanych, a zazwyczaj z problemami wszyscy uciekają do prokuratury lub do mediów. Jednak przedstawiciele władz nie ukrywają, że cieszy ich, że sytuacja w GOPS już się ustabilizowała. Burmistrz Krzysztof Świerczek informuje, że do GOPS-u została skierowana kontrola wewnętrzna z Urzędu Gminy i Miasta w Miechowie. - Wykazała ona zaniedbania w zakresie terminowości realizacji sprawozdawczości. Zaleciliśmy usunięcie tych nieprawidłowości - zaznacza burmistrz. Dodaje, że - by podać szczegóły tej kontroli i jej wyników - musi sprawdzić je w protokole. Zapewnił, że przekaże te informacje. Jednak tak się nie stało. W piątek dziennikarzom nie udało się skontaktować z burmistrzem - nie odbierał telefonów. Magdalena Uchto magdalena.uchto@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: Jak Kubica trafił na Jubilat Bezpańskie psy atakują, a urzędnicy nie reagują O limanowskich Romach w telewizji francuskiej