Lądowania i straty wykonywane są tam nie tylko podczas corocznego pikniku lotniczego. - Inne miasta powinny pozazdrościć Krakowowi takiego lotniska jak to w Czyżynach. Świetnie nadaje się ono do przyjmowania mniejszych samolotów przylatujących w celach biznesowych. Zawsze wiąże się to z zostawianiem pieniędzy w mieście. Utrzymanie możliwości lądowań w Czyżynach jest więc dla Krakowa bardzo cenne - mówi Przemysław Panas, zajmujący się transportem ciężkich ładunków, który prywatnym, firmowym samolotem cessna 182 kilka razy lądował już na pasie przy muzeum. - Czyżyny są w rejestrze AIP, wykazującym miejsca do lądowania. Przed wylotem wystarczy więc mieć zgodę dyrekcji muzeum i zgłosić lot do wieży w Balicach. Otrzymuję wtedy odpowiednie instrukcje, tak aby w czasie lotu nie przeszkadzać innym samolotom i ląduję w Czyżynach. O zabezpieczenie pasa dbają pracownicy muzeum - dodaje Panas, który do Krakowa z Zamościa leci około godziny. - Na lotnisku w Balicach są bardzo długie procedury, na które trzeba tracić sporo czasu. Do tego trzeba jeszcze doliczyć długi dojazd do centrum. Podobnie jest w przypadku daleko położonego od Śródmieścia lotniska w Pobiedniku. W Czyżynach po wylądowaniu czeka na mnie taksówka i w szybkim czasie zawozi na miejsce. Po godzinie mogę wyruszać w dalszą drogę do innego miasta - cieszy się Przemysław Panas. - To dla nas ważne, że pas startowy jest czynny. Dzięki temu co roku mogą się na terenie muzeum odbywać pikniki lotnicze przyciągające tłumy widzów. Podczas ubiegłorocznej imprezy w dwa dni wykonano 380 operacji lotniczych. W ciągu roku lądują u nas również helikoptery i od czasu do czasu małe samoloty. Umożliwia to odpowiednia instrukcja, którą dysponujemy. W takich przypadkach za bezpieczeństwo odpowiada muzeum - przyznaje Krzysztof Radwan, dyrektor MLP. Karina Lisowska z biura prasowego Urzędu Lotnictwa Cywilnego informuje, iż lądowisko w Czyżynach nie figuruje w rejestrze lotnisk, ponieważ nie ma na nim profesjonalnej obsługi dla samolotów. Traktowane jest jako inne miejsce przeznaczone do startów i lądowań. Nie ma obowiązku zgłaszania takiego miejsca. Potrzebna jest jedynie instrukcja, która w tym przypadku została wydana. Można więc tam lądować w wypadku awarii, uzasadnionych potrzeb szkoleniowych i treningowych oraz uzasadnionych potrzeb usług lotniczych. Można też korzystać z tego lądowiska, jako innego miejsca do startów i lądowań, na własną odpowiedzialność po uzgodnieniu z zarządzającym. Na razie za lądowania nie pobierane są opłaty, aby zachęcić do korzystania z pasa startowego. W planach jest polepszanie infrastruktury związane z rozbudową Lotniczego Parku Kulturowego, powstającego na obszarze historycznego lotniska Rakowice-Czyżyny. TYM ptymczak@dziennik.krakow.pl