Prawie pięć lat po ogłoszeniu wyroków w głośnej sprawie tzw. afery olejowej, w której na kary więzienia skazani zostali m. in. trzej bracia M. oskarżeni o udział w procederze przerabiania oleju opałowego na napędowy, sąd ma szansę skazać ostatnich członków tej grupy przestępczej. Przed oblicze sprawiedliwości udało się bowiem doprowadzić dwóch Węgrów ściganych przez wiele lat międzynarodowym listem gończym. 41-letni Jozsef B. i 35-letni Laszlo T. mieli stanowić zaplecze techniczne, bo to na nich spoczywało zadanie przeprowadzania chemicznych zabiegów mających doprowadzić do przekształcenia oleju opałowego w napędowy. Jak ustaliły kolejne prokuratury prowadzące tę sprawę, przeróbki dokonywano w dość prymitywny sposób. Do oleju opałowego dodawano kwas siarkowy, węglan wapnia i wodorotlenek wapnia, by za pomocą tych substancji usunąć czerwony barwnik charakteryzujący płyn służący do opału. Tak odbarwiony nośnik posiadał właściwości zbliżone do oleju napędowego. Sprzedawano go jako pełnowartościowe paliwo, zarabiając przede wszystkim na różnicy w akcyzie. W ten sposób przerobiono łącznie kilkadziesiąt milionów litrów paliwa, które sprzedawano firmom i instytucjom na terenie całego kraju. W naszym regionie tak zafałszowany olej kupiły nieświadome oszustwa m.in. Komenda Miejska Policji i Karpacki Oddział Straży Granicznej w Nowym Sączu. Za przestępstwa zarzucane obecnie dwóm Węgrom skazani już zostali ich kompani: 61-letni Laszlo T., ojciec Laszlo T. juniora oraz 39-letni Gyula K. Cała czwórka, wspólnie z grupą innych osób, miała działać od 1999 do 2001 r. w Nowym i Starym Sączu, a także Dubiecku i Łękini na Pomorzu. Wykonywali oni zlecenia braci M. zajmujących się handlem paliwami, którzy gwarantowali olej do przerobu, a także potrzebne wyposażenie oraz bazy, w których realizowany był ten proceder. Sami Węgrzy mieli przerobić łącznie blisko osiem milionów litrów oleju opałowego. Powstałe podczas procesu produkcji odpady ropopochodne przechowywali w nieprzystosowanych do tego celu pojemnikach z plastiku, powodując w ten sposób zagrożenie dla życia i zdrowia postronnych osób oraz środowiska naturalnego. Za te czyny Laszlo T. został skazany na karę dwóch lat i pięciu miesięcy pozbawienia wolności oraz grzywnę w wysokości 75 tys. zł. Natomiast Gyula K. miał odsiedzieć w więzieniu dwa lata. Po zatrzymaniu ich węgierskich wspólników, którzy przez wiele lat skutecznie ukrywali się przed policją, Sąd Rejonowy w Nowym Sączu będzie mógł rozpatrzyć także stawiane im zarzuty. Obaj oskarżeni nie przyznają się do winy. Skorzystali też z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Przypomnijmy, że śledztwo w sprawie tzw. afery olejowej prowadziło kilkanaście prokuratur na terenie całego kraju. W centrum zainteresowania śledczych byli przede wszystkim trzej bracia M. prowadzący działalność w Nowym i Starym Sączu. Mieli oni stworzyć sprawnie działającą siatkę firm czerpiących ogromne zyski z handlu trefnym paliwem. Najwięcej oleju przerabiano w bazie wynajętej od Agencji Mienia Wojskowego w Łękini na Pomorzu. Były tam zbiorniki, do których trafiał olej opałowy kupowany przez kilka firm współpracujących z braćmi M. Gotowy produkt sprzedawano firmom, instytucjom oraz stacjom paliwowym w całej Polsce. Rodzaj i jakość paliwa potwierdzały podrobione zaświadczenia. Straty na tej działalności poniósł skarb państwa, bo w ten sposób oszuści wyłudzali podatek akcyzowy i VAT. W Urzędzie Skarbowym w Nowym Sączu bracia M. przedstawiali deklaracje podatkowe zawierające wyliczenia podatku VAT uwzględniające w rozliczeniach fikcyjne transakcje nabycia przez ich spółkę oleju napędowego i benzyn o łącznej wartości ponad 19 mln zł. Działali także na miejscu, bo fałszowania paliwa dokonywano również na terenie baz paliwowych w Starym Sączu i Limanowej. Tę ostatnią dzierżawili od starostwa powiatowego i tylko tam, od wiosny do jesieni 2001 r. przerobiono blisko półtora miliona litrów oleju opałowego o wartości ponad dwóch milionów złotych. Bracia byli na tyle zuchwali, że w połowie 2000 r. wybudowali w Starym Sączu stację paliw bez wymaganego prawem pozwolenia na budowę. Umieścili tam dwanaście zbiorników, każdy o pojemności 50 tys. litrów, całość osłonili ogrodzeniem z blachy i tak wybudowaną stację dopuścili do użytkowania bez wymaganych uzgodnień i zezwoleń. Ustalono, że bracia kierowali zorganizowaną grupą przestępczą, wyznaczając jej członkom konkretne role w zakresie nabywania olejów opałowych, dokonywania ich przerobu oraz sprzedaży, a także podrabiania dokumentacji księgowej. W lutym 2004 r. Sąd Rejonowy w Nowym Sączu uznał braci M. za winnych zarzucanych im czynów i skazał ich na kary łączne czterech lat pozbawienia wolności. Każdemu z nich zaliczył okres rzeczywistego pozbawienia wolności liczony od daty aresztowania, czyli lutego i marca 2003 r. W tamtym procesie zapadły też wyroki na szesnaście innych osób biorących udział w przerobie oleju, jego sprzedaży i obrocie fałszywymi fakturami. Sprawców skazano na grzywny oraz kary do dwóch lat pozbawienia wolności. SZEL