- Gmina pobiera opłatę za przyłącze do kanalizacji, co jest niezgodne z prawem - zawiadomił redakcję "Dziennika Polskiego" Czytelnik z Sułoszowej. Już w 2007 roku Sąd Najwyższy ustalił, że koszty wykonania kolektora głównego oraz umożliwienie mieszkańcom podłączenia się do sieci ponosi gmina. W powiecie krakowskim większość gmin zrezygnowała z pobierania opłat przyłączeniowych. Część z nich nalicza zaś opłaty adiacenckie. W Sułoszowej wciąż obowiązuje uchwała Rady Gminy, na podstawie której naliczana jest opłata nazywana przyłączeniową. Wynosi ona 1100 zł. Wicewójt Marek Szymański zaznacza, że uchwała Rady Gminy trafiła do wojewody i nie została uchylona. - Gdyby nie była zgodna z prawem, prawnicy wojewody zakwestionowaliby ją - twierdzi Szymański. Uchwała o opłacie obowiązuje od kilku lat, ale przed rokiem radni wprowadzili do niej kosmetyczne poprawki i podjęli na nowo. - Z każdym mieszkańcem zawieramy indywidualną umowę, w której zobowiązuje się on zapłacić za wykonanie studzienki na działce prywatnej i procedury odbioru prac wykonanych przez właściciela posesji - przyznaje wójt Sułoszowej Stanisław Gorajczyk. Tymczasem Czytelnik "Dziennika Polskiego" mówi, że to bezprawie, bo zrobienie przyłącza to obowiązek gminy i za własne pieniądze powinna ustawić studzienkę kanalizacyjną na każdym podwórku. Mirosław Chrapusta, dyrektor Biura Prawnego Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego zaznacza, że mieszkańcy nie mogą partycypować w kosztach budowy kanalizacji. Natomiast nie jest wykluczony ich udział, jeśli dobrowolnie chcą przekazać darowiznę. - Tak się może zdarzyć, gdy mieszkańcy chcą przyspieszyć inwestycję, która jest planowana w późniejszym terminie, ale wpłata musi być całkowicie dobrowolna - zaznacza Chrapusta. Przed 2007 rokiem opłaty przyłączeniowe pobierały niemal wszystkie gminy. Większość budowała sieci kolektorów przy współudziale komitetów budowy kanalizacji. Ludzie na podstawie umów cywilno-prawnych wpłacali na wspólne konto określone kwoty, a potem czekali latami na wykonanie zadania. Jednak Sąd Najwyższy w uchwale z 13 września 2007 r. uznał, że pobieranie opłat i budowanie przyłączy kanalizacyjnych do domu jest niedopuszczalne. - Nie budujemy przyłączy do ściany domu, to obowiązek właściciela, my robimy tylko studzienki na posesjach. Stwarzamy możliwość oddania ścieków - zastrzega wójt Sułoszowej. Adam Zając, inspektor ds. gospodarki komunalnej w sułoszowskim Urzędzie Gminy zaznacza, że koszt 1100 zł jest niewielki, a mieszkańcy mogą skorzystać z projektu wspólnego i włączyć się do studzienki na własnym podwórku. - Gdyby każdy robił własny projekt, to wydałby 600 zł na niego i około 1000 zł na mapy wysokościowe. Koszty byłyby o wiele większe niż te, które my proponujemy - zaznacza Zając. BARBARA CIRYT barbara.ciryt@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Statkiem z Krakowa do innych miast Europy Dowolne kolory wódki - czyli garażowa jako gatunkowa Uwaga - dziecko na drodze!