Przyjechało ich więcej, niż w tym samym okresie ubiegłego roku. To jednak dużo mniej, niż spodziewali się właściciele restauracji i hoteli. Władze miasta przyznają się do braku odpowiedniej promocji imprezy za granicą. Dlaczego? Bo zwyczajnie nas na to nie stać - zaznacza "GK". Grażyna Leja, pełnomocnik prezydenta miasta ds. turystyki, zapewnia jednak , że obchody jubileuszu spowodowały zdecydowanie większy napływ turystów w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego.- Szacujemy, że każdego dnia imprezy przez Kraków przewija się 200 tys. przyjezdnych. W ubiegłym rok tylko 70 tys. Gołym okiem widać, że turystów jest więcej - twierdzi. Jak sama zaznacza, są to jedynie wewnętrzne szacunkowe rachunki magistratu, które nie są poparte żadnymi raportami. Zwiększonego ruchu turystycznego nie odczuli jednak ani restauratorzy, ani hotelarze. Bogdan Klich, krakowski eurodeputowany, przekonuje, że uroczystości przeszły za granicą bez większego echa. - Promocja imprezy prowadzona była z dużym rozmachem, ale tylko na terenie Polski. Czy jest jednak sens przekonywać o wartościach Krakowa tych, którzy są już przekonani? - pyta. Grażyna Leja tłumaczy, że powód tego jest bardzo oczywisty: Krakowa nie stać na międzynarodową kampanię reklamową.