- Pies policyjny odnalazł 32-letnią matkę trójki utopionych dzieci. Ukrywała się ona w krzakach nad rzeką - powiedział Nowak. Zdaniem policji prawdopodobnie kobieta wepchnęła swoje dzieci do rwącej rzeki. Zdarzenie to widzieli świadkowie. - Kobieta zostanie przesłuchana, aby ustalić dlaczego i w jaki sposób doszło do tragedii - dodał. Policję i strażaków zaalarmował w środę rano mieszkaniec Gromnika, który zobaczył płynące rzeką ciało. Według policji, 5-letni Łukasz był już martwy, kiedy wydobyto go z rzeki, 6-letnia Justyna zmarła mimo reanimacji. Odnaleziono także zwłoki 7-letniej Joanny. Reporter RMF dotarł do świadka, który widział, jak kobieta wpycha swoje dzieci do rzeki. Mężczyzna usłyszał krzyki i pobiegł nad rzekę. Niestety nie zdążył. Na jego oczach woda porwała ostatnie dziecko. - Za daleko byłem. Niektórzy proszą o dzieci Boga... Moim zdaniem była niespełna rozumu - mówi zbulwersowany mężczyzna. Jej sąsiedzi mówią, że przyczyną dramatu mogła być fatalna sytuacja materialna rodziny. Zarówno kobieta, jak i jej mąż niedawno stracili pracę. Według nieoficjalnych informacji kobieta ma jeszcze dwójkę dzieci. Najstarszy, 12-letni syn pozostał w domu, 2-miesięczne niemowlę przebywa w domu dziecka.