Doszło do tego w sierpniu ubiegłego roku. Edyta A. ugodziła córeczkę nożem kuchennym w brzuch, ale narządy wewnętrzne dziecka nie zostały uszkodzone. Dziewczynka była w szpitalu kilka dni. Do zranienia doszło w czasie, kiedy mąż kobiety wraz synem wyszedł do sklepu. Przesłuchana w charakterze podejrzanej Edyta A. przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu. Początkowo twierdziła, że chciała zabić dziecko, bo miała trudną sytuację rodzinną. Jak wyjaśniała, w tym dniu dziecko chodziło "jakby nieprzytomne", nie chciało jeść. W pewnym momencie - jak mówiła - poniosło ją, nie panowała nad sobą, wzięła nóż kuchenny i zadała nim cios w goły brzuch leżącego dziecka. Była przekonana, że zabiła córkę. W czasie ostatniego przesłuchania Edyta A. zmieniła jednak swoje wyjaśnienia i stwierdziła, że nie chciała zabić córeczki. Zdaniem prokuratury, te wyjaśnienia nie zasługują na wiarę i zmierzają do umniejszenia odpowiedzialności karnej. Według biegłych, kobieta dopuściła się ataku, mając w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Grozi jej kara pozbawienia wolności od 8 do 15 lat, kara 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie. Przed sądem rodzinnym toczy się sprawa dotycząca ograniczenia władzy rodzicielskiej Edyty A.