- Wniosek ten został zrealizowany. Materiały znajdują się u tłumacza. Ze względu na ich objętość prawdopodobnie zostaną przetłumaczone w przyszłym tygodniu - powiedziała w środę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska. Jak dodała, prokurator prowadzący śledztwo po zapoznaniu się z materiałami podejmie decyzję co do dalszych czynności. Prokuratura nie podaje informacji, czego dotyczył wniosek o pomoc prawną. Informuje jedynie, że chodziło m.in. o przesłuchanie trzech osób. Śledztwo w sprawie kradzieży napisu "Arbeit macht frei" zostało przedłużone do grudnia. Prawdopodobnie do końca roku zostanie zakończone. Do grudnia przedłużono też areszt Andersowi Hoegstroemowi, podejrzanemu o zlecenie kradzieży, jak i współdziałającym z nim - według ustaleń śledztwa - Polakom: Marcinowi A. i Andrzejowi S. Do kradzieży napisu doszło 18 grudnia 2009 r. Odnaleziono go 70 godzin później we wsi koło Torunia. Sprawcy kradzieży, zatrzymani w tym samym czasie, pocięli go wcześniej na trzy części. Z ustaleń prokuratury wynika, że pięciu Polaków - wśród których znajdowali się wykonawcy i pośrednicy - działało na zlecenie pośrednika ze Szwecji. W prowadzonym przez polską prokuraturę śledztwie wątek trzech bezpośrednich sprawców kradzieży został wyłączony z postępowania i zakończony aktem oskarżenia. Oskarżeni przyznali się do winy, złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze i zostali 18 marca skazani przez na kary od półtora roku do dwóch i pół roku pozbawienia wolności, i nawiązki pieniężne. Wyrok został wydany bez przeprowadzania procesu. Jest prawomocny. Aktem oskarżenia nie zostali objęci pozostali podejrzani - Andrzej S. i Marcin A. Obaj kontaktowali się z podejrzanym o zlecenie kradzieży Hoegstroemem, dlatego prokuratura uznała, że bez przesłuchania Szweda materiał dowodowy przeciw nim będzie niepełny. Hoegstroemowi postawiono zarzut nakłaniania dwóch Polaków do kradzieży napisu umieszczonego nad bramą b. obozu, będącego zabytkiem i dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury. Mężczyzna nie przyznał się do winy i przedstawił własną wersję wydarzeń. Szwedowi grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Prokuratura wyraziła zgodę na podawanie jego danych. Hoegstroem został zatrzymany w lutym w Sztokholmie i umieszczony w areszcie. Miesiąc później szwedzki sąd zdecydował, że zostanie on wydany Polsce, co nastąpiło w kwietniu.