W Collegium Novum UJ prezentowane są fotokopie studenckich ulotek, teksty satyrycznych wierszy, oświadczenie ówczesnego rektora, materiały prasowe oraz pisemne relacje pracowników uczelni o zdarzeniach z 13 marca 1968 r., kiedy MO rozpraszając studencką demonstrację wtargnęła do budynków UJ. W Collegium Maius UJ można oglądać fotografie zrobione podczas studenckich wieców. - Chcieliśmy pokazać atmosferę, która towarzyszyła tym wydarzeniom, entuzjazm studentów oraz oficjalne wystąpienia władz uniwersyteckich, które na tle innych uczelni w Polsce zachowały się wyjątkowo dobrze. Stąd po Marcu '68 nikogo nie relegowano. Były represje typu politycznego, ale nie można powiedzieć, że kogoś pozbawiono pracy. Nawet tych, których chwilowo relegowano, przyjęto z powrotem na studia - mówił dyrektor Archiwum UJ dr Krzysztof Stopka. Jak podkreślił podczas wernisażu rektor UJ prof. Karol Musioł, "największą zdobyczą Marca było to, że całe pokolenie młodzieży zaczęło myśleć inaczej". - Już nigdy nie wróciliśmy w koleiny poprzedniego myślenia, że nic się nie da zrobić, że tak musi być, że władza jest wszechmocna i od nas nic nie zależy. Od tego momentu okazało się, że zależy, że można powiedzieć prawdę o nieprawdzie - powiedział prof. Musioł. Obie wystawy potrwają do 13 kwietnia. Ich otwarciu towarzyszył pokaz filmu dokumentalnego autorstwa Bogusława Sławińskiego i Adama Cieślaka "Uniwersytecki marzec 1968" oraz dyskusja panelowa. Według prof. Stanisława Waltosia, dyrektora Muzeum UJ, wydarzenia Marca '68 były nieuchronne, bo w społeczeństwie narastała świadomość fiaska polityki społecznej i gospodarczej władz. - Władze wykorzystały rok 68, by wziąć w karby szkolnictwo wyższe - mówił prof. Waltoś. Prof. Adam Bielański (w 1968 r. prorektor UJ ds. studenckich, który po marcu stracił to stanowisko) podkreślił, że na Uniwersytecie Jagiellońskim było zaledwie kilku tzw. marcowych docentów i wszyscy zrobili później habilitację. - Ten marzec był bolesny, ale może lepiej przygotował nas do roku 70, 76 i do roku 1989 - uznał prof. Andrzej Zoll, w 1968 r. asystent na UJ. Jak podkreślił, wówczas bardzo ważne było utrzymanie więzi ze studentami, "nici zaufania", by wiedzieli, że pracownicy uczelni nie są przeciw nim, i to - według Zolla - się udało. Uczestnicy debaty podkreślali, że wydarzenia marcowe nie miały antysemickiego podtekstu. W taki sposób zajścia te "rozegrała" dopiero później partia. Prof. Michał Pułaski podkreślił, że w 1968 r. "wyrządzono niepowetowana krzywdę historii Polski poprzez odwołanie się do antysemityzmu". Mianem tzw. wydarzeń marcowych 1968 roku określa się kryzys polityczny związany z falą studenckich protestów oraz walką polityczną wewnątrz PZPR, rozgrywaną w atmosferze antysemickiej i antyinteligenckiej propagandy. Wydarzeniem, które stało się impulsem dla studenckich protestów, było zdjęcie z afisza przez władze komunistyczne "Dziadów" w reż. Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym w Warszawie. Kraków był jednym z 11 miast, w których w 1968 r. doszło do starć młodzieży z milicją i strajków na uczelniach. Protesty studenckie w Krakowie trwały od 11 marca przez blisko tydzień. Kulminacją buntu była demonstracja studentów 13 marca, którą z użyciem gazu łzawiącego i armatek wodnych zaatakowały siły MO, SB, ORMO i "aktyw robotniczy". Siły milicyjne wtargnęły wówczas do Collegium Novum i Collegium Witkowskiego.