Godz. 10.30. Przewodniczący sejmiku Andrzej Sztorc rozpoczyna uroczystą sesję. Potem krótko przemawia marszałek Nawara. Około godz. 11 na mównicę wchodzi kardynał Stanisław Dziwisz. Opowiada o służebnej roli samorządu i przypomina wizytę Jana Pawła II w polskim parlamencie. Wtedy przed wejściem do sali obrad pojawia się troje funkcjonariuszy CBA. Szukają marszałka. Czujni urzędnicy z biura obsługi sejmiku nie wpuszczają ich jednak na salę. I wzywają na pomoc swojego dyrektora. Kilka minut po godz. 11. Przed salą obrad powstaje małe zamieszanie. Tajemnicza trójka domaga się spotkania z Nawarą, argumentując, że ma mu do przekazania "jakieś dokumenty". Dopiero po pewnym czasie dwie kobiety i mężczyzna przedstawiają się i pokazują legitymacje CBA. Ale urzędnicy grzecznie tłumaczą, że nie mogą ich wpuścić na salę. Funkcjonariusze przystają na propozycję poczekania na marszałka w jednym z gabinetów urzędu. Godz. 11.40. Uroczystość dobiega konca. Marszałek odprowadza kardynała do samochodu i idzie na spotkanie z CBA w towarzystwie prawników. Okazuje się, że funkcjonariusze przyszli z pismem o rozpoczęciu kontroli budowy Opery Krakowskiej realizowanej przez samorząd wojewódzki. W tej sprawie CBA zatrzymało architekta, który przyjął milion zł łapówki za zatwierdzenie jednego z projektów wykonawczych. Około godz. 12. Uczestnicy uroczystości dowiadują się o wizycie nieproszonych gości na bankiecie. "CBA u Nawary" - szeptają radni po kątach. "Albo ci z CBA są głupi, albo chcą na koniec pokazać swoją siłę" - spekuluje jeden z samorządowców. Kilkanaście minut po 12 na bankiecie pojawia się marszałek. Jest spokojny, a na twarzy błąka mu się tajemniczy uśmiech. Tłumaczy krótko dziennikarzom, że funkcjonariusze CBA będą musieli jeszcze raz pojawić się w urzędzie, bo ich pismo zawierało wadę prawną. - Po jej usunięciu udostępnimy dokumenty dotyczące opery - zapewnia. Wizytę CBA podczas tak ważnej uroczystości marszałek uznaje za co najmniej niestosowną. - Zastanowię się, czy poinformować o tym incydencie szefa CBA - podkreśla. - Funkcjonariusze wykonywali swoje czynności podczas przerwy. A rozmowa miała charakter kurtuazyjny - komentuje zajście Piotr Kaczorek z biura prasowego CBA. Upiera się również, że kontrola w urzędzie rozpoczęła się wraz z wręczeniem marszałkowi pisma.