Posłowie Lewicy i aktywiści spotkali się z dziennikarzami podczas briefingu prasowego, poprzedzającego sobotni krakowski Marsz Równości. Odnieśli się do szeroko dyskutowanej w ostatnich tygodniach, przyjętej w 2019 r. deklaracji "w sprawie sprzeciwu wobec wprowadzenia ideologii LGBT do wspólnot samorządowych", zwanej deklaracją "anty-LGBT", a także zaapelowali do sejmiku małopolskiego o jej uchylenie. "Żyją w ukryciu" Zdaniem aktywistki Aleksandry Owcy (Razem Kraków) największe straty, jakie może przynieść brak zmiany stanowiska władz regionu, to wcale nie konsekwencje finansowe w postaci możliwej utraty 2,5 mld euro. - O najważniejszych konsekwencjach od lat ostrzegają działacze i aktywistki. Te konsekwencje to wykluczenie społeczne, wzrost przyzwolenia na dyskryminację i przemoc wobec osób LGBT plus, nieusuwalny i nieodwracalny, negatywny wpływ na życie obywateli Małopolski - podkreśliła Owca. Jak wskazała aktywistka, chodzi też o młodzież, obserwującą swoich rodziców i inne autorytety, którzy "symbolicznie i bez zastanowienia wykluczają ich z życia społecznego", czy osoby starsze, które od lat żyją w ukrytych związkach jednopłciowych. Ponadto mówiła wskazała, że na sobotni marsz równości, wbrew obiegowej opinii, nie wyjdą wszyscy, którzy chcą walczyć o swoje prawa, tylko osoby, które "mogą głośno mówić o swojej orientacji czy identyfikacji płciowej; ci, którzy nie zostaną wyrzuceni z domu za to, że przyznają się do własnej tożsamości, nie stracą przez to pracy, rodziny czy przyjaciół". "Jesteśmy tu u siebie" - Małopolska nie jest i nigdy nie będzie strefą wolną od osób LGBT plus. Jesteśmy tu u siebie - zadeklarowała Owca. Z kolei posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek przypomniała, że równość to też troska o bezpieczeństwo rodzin - wszystkich w takim samym stopniu, mimo że polskie państwo, w jej ocenie, nie dostrzega tych, w których dzieci wychowują rodzice tej samej płci. - Równość to nie jest abstrakcyjna idea, tylko prawo do godnego życia bez względu na to, kim jesteśmy, jaką mamy orientację, skąd pochodzimy i kim są nasi rodzice - podkreśliła polityk. W ocenie posła Lewicy Macieja Gduli, sytuacja osób LGBT to "papierek lakmusowy wolności w Polsce". Jak wskazał, póki w naszym kraju nie będzie prawnej możliwości zawierania małżeństw między osobami tej samej płci, "Polska nie będzie krajem w pełni wolnym". - Prawica chce mieć monopol na definiowanie tego, czym jest rodzina, czym są akceptowalne relacje międzyludzkie, wreszcie - kim jest normalny człowiek" - ocenił polityk. "Lewica zdecydowanie zawsze będzie stała po stronie osób LGBT i ich sposobu życia. One nie mogą żyć w strachu i ukryciu, muszą mieć wsparcie państwa - zapewnił poseł. Deklarację "w sprawie sprzeciwu wobec wprowadzenia ideologii LGBT do wspólnot samorządowych", zwaną deklaracją "anty-LGBT", małopolski sejmik, w którym większość ma PiS, przyjął ją 22 głosami "za" w 2019 r. W ostatnim czasie m.in. wicemarszałek małopolski Tomasz Urynowicz (Porozumienie) alarmował o możliwym zamrożeniu wypłaty środków unijnych dla regionu, w związku z założeniami przyjętymi w tym dokumencie. O zwołanie nadzwyczajnej sesji sejmiku, podczas której miałoby dojść do uchylenia tej rezolucji, wnioskowali z kolei radni klubów opozycyjnych.