Marsz Równości w Krakowie. Tysiące ludzi na ulicach
W sobotę o godz. 17 w Krakowie rozpoczął się 17. Marsz Równości. Tegoroczna tras liczy prawie pięć kilometrów. Marsz ruszył spod Hotelu Cracovia.

Posłowie Lewicy i aktywiści spotkali się z dziennikarzami podczas briefingu prasowego, poprzedzającego sobotni krakowski Marsz Równości.
Odnieśli się do szeroko dyskutowanej w ostatnich tygodniach, przyjętej w 2019 r. deklaracji "w sprawie sprzeciwu wobec wprowadzenia ideologii LGBT do wspólnot samorządowych", zwanej deklaracją "anty-LGBT", a także zaapelowali do sejmiku małopolskiego o jej uchylenie.
"Żyją w ukryciu"
Zdaniem aktywistki Aleksandry Owcy (Razem Kraków) największe straty, jakie może przynieść brak zmiany stanowiska władz regionu, to wcale nie konsekwencje finansowe w postaci możliwej utraty 2,5 mld euro.
- O najważniejszych konsekwencjach od lat ostrzegają działacze i aktywistki. Te konsekwencje to wykluczenie społeczne, wzrost przyzwolenia na dyskryminację i przemoc wobec osób LGBT plus, nieusuwalny i nieodwracalny, negatywny wpływ na życie obywateli Małopolski - podkreśliła Owca.
Jak wskazała aktywistka, chodzi też o młodzież, obserwującą swoich rodziców i inne autorytety, którzy "symbolicznie i bez zastanowienia wykluczają ich z życia społecznego", czy osoby starsze, które od lat żyją w ukrytych związkach jednopłciowych.
Ponadto mówiła wskazała, że na sobotni marsz równości, wbrew obiegowej opinii, nie wyjdą wszyscy, którzy chcą walczyć o swoje prawa, tylko osoby, które "mogą głośno mówić o swojej orientacji czy identyfikacji płciowej; ci, którzy nie zostaną wyrzuceni z domu za to, że przyznają się do własnej tożsamości, nie stracą przez to pracy, rodziny czy przyjaciół".
"Jesteśmy tu u siebie"
- Małopolska nie jest i nigdy nie będzie strefą wolną od osób LGBT plus. Jesteśmy tu u siebie - zadeklarowała Owca.
Z kolei posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek przypomniała, że równość to też troska o bezpieczeństwo rodzin - wszystkich w takim samym stopniu, mimo że polskie państwo, w jej ocenie, nie dostrzega tych, w których dzieci wychowują rodzice tej samej płci.
- Równość to nie jest abstrakcyjna idea, tylko prawo do godnego życia bez względu na to, kim jesteśmy, jaką mamy orientację, skąd pochodzimy i kim są nasi rodzice - podkreśliła polityk.
W ocenie posła Lewicy Macieja Gduli, sytuacja osób LGBT to "papierek lakmusowy wolności w Polsce". Jak wskazał, póki w naszym kraju nie będzie prawnej możliwości zawierania małżeństw między osobami tej samej płci, "Polska nie będzie krajem w pełni wolnym".
- Prawica chce mieć monopol na definiowanie tego, czym jest rodzina, czym są akceptowalne relacje międzyludzkie, wreszcie - kim jest normalny człowiek" - ocenił polityk. "Lewica zdecydowanie zawsze będzie stała po stronie osób LGBT i ich sposobu życia. One nie mogą żyć w strachu i ukryciu, muszą mieć wsparcie państwa - zapewnił poseł.
Deklarację "w sprawie sprzeciwu wobec wprowadzenia ideologii LGBT do wspólnot samorządowych", zwaną deklaracją "anty-LGBT", małopolski sejmik, w którym większość ma PiS, przyjął ją 22 głosami "za" w 2019 r.
W ostatnim czasie m.in. wicemarszałek małopolski Tomasz Urynowicz (Porozumienie) alarmował o możliwym zamrożeniu wypłaty środków unijnych dla regionu, w związku z założeniami przyjętymi w tym dokumencie. O zwołanie nadzwyczajnej sesji sejmiku, podczas której miałoby dojść do uchylenia tej rezolucji, wnioskowali z kolei radni klubów opozycyjnych.
Marsz Równości w Krakowie
Morze tęczowych flag, transparenty z hasłami "tęcza nie obraża" i "love is love" oraz kilkutysięczny tłum - tak w tym roku wyglądał Marsz Równości, który w sobotę przeszedł ulicami Krakowa. Wydarzenie, w którym - według policji -uczestniczyło ok. 5,5 tys. osób, przebiegło w spokojnej atmosferze.