We wtorek mieszkańcy Chorowic zauważyli ślady wandalizmy na tablicy upamiętniającej Adama Doboszyńskiego. Zanim została ona zamazana białą farbą, widniał na niej napis: "Adamowi Doboszyńskiemu, Gospodarzowi Chorowic, wybitnemu publicyście, patriocie i żołnierzowi zamordowanemu w dniu 29.08.1949 r. przez Urząd Bezpieczeństwa strzałem w tył głowy. Cześć i Chwała Bohaterom". Odsłonięcie tablicy pamiątkowej zgromadziło w 2016 roku dużą część lokalnej społeczności. Przyjechał nawet siostrzeniec Doboszyńskiego, który odsłonił monument. Postać wzbudza jednak sporo kontrowersji. Adam Doboszyński, którego prezydent Andrzej Duda wymienił wśród żołnierzy wyklętych i który po powrocie z emigracji stał się ofiarą komunizmu, przed wojną zasłynął przede wszystkim jako skrajny i bezkompromisowy nacjonalista. W 1936 roku Adam Doboszyński, będący ważną figurą Stronnictwa Narodowego, zorganizował tak zwaną wyprawę myślenicką, w której wzięła udział pięćdziesięcioosobowa bojówka (po części złożona właśnie z mieszkańców Chorowic). Grupa, pod wodzą Doboszyńskiego, wyruszyła do Myślenic, gdzie napadła na dom starosty, złupiła kilka sklepów należących do Żydów oraz bezskutecznie próbowała podpalić synagogę. Bojówkarze wdali się także w strzelaninę z polską policją. Oddział został rozbity, a przywódcę wyprawy aresztowano i skazano na więzienie. Po wybuchu drugiej wojny światowej Doboszyński wydostał się z Polski. Emigracyjne stronnictwa, łącznie z Narodowcami, odłożyły na bok spory ideologiczne i starały się pracować wspólnie na rzecz odzyskania przez kraj niepodległości. Doboszyński nie porzucił swojej bezkompromisowości i odmówił współpracy z rządem Sikorskiego, który proponował mu tekę ministerialną. Doboszyński prezentował retorykę tak skrajną, że aż nieakceptowalną dla Stronnictwa Narodowego. Proponował między innymi odrzucenie w Polsce demokracji i wprowadzenie prawicowej dyktatury, a jedną ze swoich książek zadedykował kolegom z więzienia - ukraińskim nacjonalistom, z którymi dzielił spacerniak. Społeczność Chorowic pamięta jednak Adama Doboszyńskiego przede wszystkim jako "swojego gospodarza". Jego rodzina posiadała we wsi gospodarstwo liczące kilkadziesiąt hektarów, a po wojnie znajdujący się w centralnym punkcie dworek Doboszyńskich przez lata pełnił funkcję szkoły i świetlicy. Przedstawiciele lokalnej społeczności proszą na Facebooku o pomoc w znalezieniu wandala i zapowiadają zgłoszenie sprawy na policję. AZJ