"Na miejscu pożaru obecny był dyżurny prokurator. Śledztwo zostanie wszczęte niezwłocznie po wpłynięciu materiałów z Komendy Powiatowej Policji w Olkuszu. Będzie ono dotyczyć sprowadzenia zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach" - poinformował w poniedziałek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Janusz Hnatko. W pożarze, który wybuchł na składowisku w niedzielę ok. godz. 10, nikt nie został poszkodowany. Z ogniem walczyło 71 zastępów, czyli ponad 250 strażaków. W pierwszej fazie akcji działania koncentrowały się na tym, by ogień się nie rozprzestrzeniał i nie zajął papierni sąsiadującej z płonącym obiektem. Strażacy potrzebowali ogromnej ilości wody, która była podawana jednocześnie z kilkunastu działek gaśniczych. Do Kluczy wysłano cysterny z Krakowa, Chrzanowa, Dąbrowy Górniczej i Myszkowa. Wstępnie powierzchnię objętą ogniem oszacowano na 7,5 tys. m kw., a materiały, które uległy zniszczeniu, to kilkadziesiąt tysięcy ton sprasowanych odpadów. W trakcie akcji gaśniczej ewakuowano mieszkańców okolicznych domostw z uwagi na znaczne zadymienie. Pożar miał miejsce na terenie hali dawnych zakładów papierniczych w Kluczach. W wyniku pożaru doszło do zawalenia się dachu hali. Powiatowy Nadzór Budowlany w Olkuszu rozważa wyburzenie pozostałości po hali wobec zagrożenia katastrofą budowlaną - poinformował rzecznik prokuratury.