Historia zbiornika w Gosprzydowej jest już bardzo długa i sięga lat 60. Cała inwestycja kosztowałaby 15 milionów. Pieniądze są, budowa mogłaby ruszyć, gdyby nie sprzeciw mieszkańców. Ludzie nie chcą tego zbiornika, który przecież może uratować ich dobytek. Będzie to tzw. suchy zbiornik, czyli swego rodzaju wentyl bezpieczeństwa dla okolicy. - Woda będzie tylko czasami. Te wypowiedzi ludzi, którzy mówią, że będzie jakiś smród się roztaczał - jestem tym trochę zdziwiony. W mojej ocenie zbiornik jest konieczny - powiedział marszałek województwa małopolskiego, Marek Nawara. Te argumenty nie przemawiają jednak do mieszkańców wioski Gosprzydowa, gdzie ma powstać zbiornik. Ludzie czują oszukiwani i nie chcą sprzedać swojej ziemi. - Z czego człowiek ma żyć jak wezmą najlepsze pola? - mówili naszemu reporterowi rozgoryczeni mieszkańcy wsi. Najbardziej protestują ci, którzy będą bezpośrednimi sąsiadami zbiornika. Władze województwa zapowiedziały, że jeśli nie będzie zgody mieszkańców, to i tak skończy się na przymusowych wywłaszczeniach.