Miejscem wybieranym często przez potencjalnych samobójców jest Sokolica w Pieninach. W środę kolejna osoba wybrała się w swój ostatni spacer na szczyt wzniesienia. - W środę od godziny 15.50 do 18.30 kilku policjantów poszukiwało mężczyzny, mieszkańca Krakowa. Jego siostra zawiadomiła policję, że pojechał on do Sromowiec Wyżnych z konkretnym planem odebrania sobie życia - potwierdza nadkom.sarz Artur Siedlarz, komendant komisariatu policji w Krościenku nad Dunajcem. Wyjaśnia, że najpierw funkcjonariusze, dzięki wskazówkom siostry odnaleźli jego bardzo charakterystyczne auto, potem odwiedzali kolejno znajdujące się w jego pobliżu domy, a także schronisko PTTK Trzy Korony. Nigdzie mężczyzny nie było. Gdy już zapadał zmrok dostrzegli go policjanci. Miał na sobie przewieszony jaskrawy żółty koc. Niedoszły samobójca był pod wpływem dużej ilości lekarstw, które - jak ustalili policjanci - usiłował nawet zwymiotować. Niestety, nie do końca mu się to udało. Ostatecznie trafił więc do szpitala na płukanie żołądka. Policjanci nie ukrywają, że tak naprawdę mężczyzna był wręcz zadowolony, że został odnaleziony. - Mężczyzna nie do końca był chyba zdecydowany, w jaki sposób chce popełnić samobójstwo. Mówił o skoku ze szczytu Sokolicy oraz o tym, że potrzebował koca, by zasnąć pod jej szczytem - mówi nadkomisarz Artur Siedlarz. Jak dowiedzieli się dziennikarze "Dziennika Polskiego" mężczyzna ten leczył się psychiatrycznie. Tym razem skończyło się dobrze, bo niedoszły samobójca nie dość, że zawiadomił rodzinę, po co jedzie w góry, to na dodatek auto zostawił w bardzo eksponowanym miejscu, miał też z sobą jaskrawy koc doskonale widoczny w lesie. - Wszystko wskazuje na to, że to była demonstracja samobójcza ze względu na to, że mężczyzna zostawił tak wiele śladów - wyjaśnia lekarz psychiatra Maciej Jachymiak. - Jego zachowanie było obliczone na ściągnięcie na siebie uwagi, na osiągniecie pewnego efektu. Podkreśla on, że osoby, które na poważnie odbierają sobie życie raczej robią to skutecznie. Nie informują bowiem nikogo o planach i nie prowokują pomocy. Tłumaczy on, że osoby chore mają często fantazje samobójcze, niejako usiłują zbliżyć się do śmierci. Często niestety takie demonstracje kończą się nieszczęśliwie. Osoby te nie widzą już np. możliwości odwrotu od powziętego zamiaru. Skutecznymi z reguły samobójstwami są też te popełnione w depresji. Jest to wręcz duży problem lekarzy. - Tak naprawdę jest kilka rodzajów samobójstw, prócz tych popełnionych w depresji, są i tzw. dziwaczne o nietypowym przebiegu oraz samobójstwa psychopatów z zaburzeniami osobowości. Te ostatnie to są raczej demonstracje samobójcze - wyjaśnia Maciej Jachymiak. - Warto jednak pamiętać, że w Polsce aż połowa skutecznych samobójstw to te popełnione w stanie upojenia alkoholowego lub po zażyciu jakichś środków odurzających - mówi Maciej Jachymiak. - Tym osobom tak naprawdę, gdyby były trzeźwe nawet nie przyszłoby przez myśl, aby targnąć się na życie. To dlatego zazwyczaj takie samobójstwo wywołują wielkie zdziwienie otoczenia. Zupełnie innym problemem są te popełnione w górach. Popełniają je przeważnie przyjezdni. Maciej Jachymiak dodaje, że są one rodzajem spektaklu dla widza. - Do każdego niedoszłego samobójcy trzeba podchodzić bardzo indywidualnie, innej terapii potrzebuje ten, który był w depresji, a innej ten pod wpływem alkoholu - mówi Maciej Jachymiak. BEATA SZKARADZIŃSKA bszkarad@dziennik.krakow.pl CZY SAMOBÓJSTWO JEST ROZWIĄZANIEM? WŁĄCZ SIĘ DO DYSKUSJI Czytaj również: "DOM ZA MIASTEM" OD FANEK NAJNOWSZY TOMOGRAF NADZIEJĄ DLA CHORYCH 6 MILIONÓW AKCJI PZU NA SPRZEDAŻ