Maków Podhalański walczy z czterema do niedawna małymi potoczkami, które teraz zamieniły się w rwącą rzekę, która zalewa rynek i sporą część miasta. Deszcz pada bez chwili przerwy. Mieszkańcy Makowa są już bardzo zmęczeni i zrezygnowani. Jak mówią, nie było u nich do tej pory takiej klęski. Do tego nie ma prądu, brakuje wody i jedzenia. Całe szczęście do Makowa można się już dostać. Przez wiele godzin miasto było odcięte od świata. Teraz część dróg jest już przejezdna. Mieszkańcy nie chcą jednak uciekać. Chcą walczyć z żywiołem. Wciąż umacniają wały i czekają na pomoc. Straty w Makowie Podhalańskim na razie są bardzo trudne do oszacowania, ponieważ w wielu miejscowościach nie działają telefony. Zniszczone są drogi dojazdowe i mosty. Odcięty od świata jest nadal Budzów. Poziom wody ciągle się tam podnosi. Nad miejscowością przeszła kolejna burza. Wszystkie drogi prowadzące do Budzowa są podmyte, zerwane są wszystkie mosty. Lady sklepowe są puste. Ludzie czekają aż ktoś dowiezie mąkę, chleb i cukier. Mieszkańcy z niepokojem patrzą w niebo. Jedną osobę porwaną przez wodę w Budzowie uznaje się za zaginioną. Niestety też ulice Sułkowic zamieniły się w rwące potoki. Sułkowice są tylko kilka kilometrów od Budzowa, który przez powódź został odcięty od reszty świata. W Nowym Sączu wczoraj strażacy i mieszkańcy walczyli z wielką wodą. Gwałtowna ulewa spowodowała wylanie potoku Łubinka i rzeki Kamienicy. Zalanych zostało około 400 budynków. Dziś w Nowym Sączu pada, ale deszcz nie jest tak rzęsisty jak wczoraj. W samym tylko powiecie nowosądeckim straty oszacowano na 136 milionów złotych. W samym mieście uszkodzonych zostało wiele sieci energetycznych, gazowych, system kanalizacji i dróg. Kraków i jego mieszkańcy odetchnęli z ulgą. Fala powodziowa minęła już miasto. Woda powoli opada. Druga fala, która ma się pojawić w Krakowie będzie dużo mniejsza. Najgorzej jest w Lesisku, ale zalana jest też ulica Tyniecka. Zamknięty jest most zastępczy o nazwie Lajkonik. Na szczęście można już przejechać ulicą Prądnicką. Tam woda tak szybko jak się pojawiła, tak szybko zniknęła. Strażacy wciąż wypompowują wodę z kilkudziesięciu domów zlokalizowanych wzdłuż Wisły, czyli głównie w okolicach ulic właśnie Tynieckiej, Kościuszki, Księcia Józefa i okolicach Sofitela. Kierowcy muszą uzbroić się w cierpliwość. Cały Kraków stoi w jednym, potężnym korku. Na większości skrzyżowań nie ma świateł, ale tam ruchem kierują policjanci. W Łęgu przy ulicy Ciepłowniczej przeciekają wały. W okolicach Krakowa źle jest w Woli Zabierzowskiej, w Zabierzowie Bocheńskim i w gminie Czernichów. Wojewoda małopolski Ryszard Masłowski wydał nadzwyczajne dyspozycje dotyczące Krakowa, aby "bronić Krakowa, bronić wałów za wszelką cenę przy użyciu wszystkich środków technicznych". Zakładane będą grodzie metalowe powyżej wałów w centrum miasta. Według hydrologów wysoka woda na Wiśle będzie się utrzymywać aż przez dobę. W tym czasie do rzeki spłyną masy wody z jej górskich dopływów. Stare Miasto jest raczej bezpieczne. Fala kulminacyjna minęła już Kraków. Woda w rzece jak zapewnili strażacy opadła już prawie o kilkanaście centymetrów.