Pieniądze miały się znaleźć, gdyby Zakopanemu przyznano prawo organizacji olimpiady. Ale tak się nie stało. Planowano na razie modernizację niewielkich odcinków drogi. Na pierwszy z nich, o długości 11 kilometrów, wydano już wszystkie niezbędne zgody budowlane. Prace jednak nie ruszą, bo okazało się, że projekt jest za drogi. Miał kosztować aż 500 milionów złotych. - Jest to koszt, który nie występuje na żadnych inwestycjach drogowych w Polsce, może występuje w Kalifornii czy gdzieś w Hongkongu natomiast u nas nie i państwo na tak drogą inwestycję po prostu nie stać - powiedział zastępca dyrektora generalnego Dróg Publicznych. Niestety kolejne etapy modernizacji również legły w gruzach. Mieszkańcy Podhala, dla których to właściwie jedyna droga dojazdowa są po prostu załamani. Starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski mówi, cytując księdza Tischnera, że ta droga to nadzieja: ?To po prostu będzie zniweczenie tej nadziei dla turystów i dla mieszkańców. Chcemy być regionem turystycznym nie tylko Polski, ale i Europy. Zatrzymując zakopiankę sprawiamy, że ta droga staje się dalej drogą śmierci". Wielu turystów boi się zakopianki i wybierają bezpieczniejsze trasy, ale już nie koniecznie pod Tatry. Tym samym Podhalu odbierana jest szansa na rozwój.