Jak poinformowała w czwartek małopolska policja, podejrzany montował kamery w specjalnych haczykach, które wieszał w toaletach urzędów, firm, ośrodków zdrowia, a nawet w prywatnych domach. "Te zakamuflowane kamery miały własne zasilanie, pamięć wewnętrzną oraz czujnik ruchu. Nagrywały one osoby w trakcie czynności intymnych, m.in. w toaletach, ale - na co wskazują wstępne ustalenia - być może również w sklepach odzieżowych" - powiedział Michał Kondzior z biura prasowego małopolskiej policji. Dodał, że policja sprawdza, czy nie publikował filmów, np. w internecie. Funkcjonariusze zajęli się sprawą po tym, jak w jednym z urzędów pracownica zauważył haczyk w toalecie. Uznała to za dobry pomysł szefa instytucji, ponieważ na haku można było zawiesić np. torebkę. Okazało się jednak, że pomysłodawcą zamontowania haczyka nie był kierownik placówki. Haczyk zaś zniknął. Policjanci, po otrzymaniu informacji o tajemniczym przedmiocie, doszli do wniosku, że mógł on być zakamuflowaną kamerą. Potem przejrzeli monitoring urzędu i wytypowali podejrzanie zachowującego się mężczyznę. Został zatrzymany; zabezpieczono też jego komputer, nośniki danych oraz dwie mikrokamery. Policjanci ustalili, że mężczyzna od wiosny montował na pewien czas kamery w toaletach. Zatrzymanemu grozi kara pozbawienie wolności od trzech do pięciu lat.